Pegula nie była uważana za tą, która pierwsza pojawi się w półfinale, ale okazało się, że na Estadio Paradisus dzieją się też rzeczy nieprzewidywalne – Amerykanka straciła z liderką rankingu światowego tylko siedem gemów, wygrała 6:4, 6:3 i przełamała dotychczasową niemoc w starciach z Białorusinką.
Mecz trwał niespełna 1,5 godziny. Peguli wystarczyła do sukcesu solidna gra, w której nie było może wielkich fajerwerków w ataku, ale było też niewiele błędów. Kontrast z wyraźnie rozkojarzoną Sabalenką był duży. Aryna z trudem trafiała piłkami w kort, nie mogła liczyć na skuteczność podania (zwłaszcza drugiego), więc wynik oddawał tę istotną różnicę.