Półfinały chyba nikogo nie zawiodły, chociaż z amerykańskiego punktu widzenia dwie rodaczki w meczu o tytuł to byłoby wyjątkowe święto. Pierwsza awansowała Coco Gauff, w tym roku na kortach twardych wydaje się nie do pokonania, po zwycięstwach w Waszyngtonie i Cincinnati w sobotę zagra znów o najwyższą nagrodę, w dodatku w Wielkim Szlemie, przed 25 tysiącami widzów na Arthur Ashe Stadium.
19-letnia Coco Gauff najmłodszą od 1999 roku finalistką US Open
Gauff obchodziła 19 urodziny w marcu, tak młodej finalistki Ameryka dawno nie miała, żeby mieć porównanie trzeba się cofnąć do 1999 roku i czasu pierwszego nowojorskiego finału Sereny Williams. Coco pokonała Karolinę Muchovą 6:4, 7:5, demonstrując wszystkie zalety swego energetycznego tenisa, który udanie łączy atletyzm, szybkość poruszania się po korcie z dobrą techniką i taktyką.
Mecz zaczął się od prowadzenia Amerykanki 5:1, dopiero wtedy Czeszka uspokoiła głowę i rękę, zaczęła odrabiać straty, ale gdy było 5:4, po niezwykłej wymianie liczącej 40 odbić, Coco Gauff wywalczyła szósta szansę wygrania seta i ją wreszcie wykorzystała.
Po pierwszym secie tenisistki musiały zejść na kilkadziesiąt minut z kortu, bo uwagę świata zajęła grupa osób protestujących pod szyldem organizacji Extinction Rebellion, która chce zapobiec zmianom klimatycznych, utracie bioróżnorodności oraz masowemu wymieraniu gatunków, z gatunkiem ludzkim włącznie. Jedna osoba przykleiła się do nawierzchni, więc chwilę trwało, by policja dała radę zakończyć te działania.
Czytaj więcej
Zaczęły się półfinały turnieju w Nowym Jorku. Najpierw grały panie, w piątek wystąpią panowie. Amerykańskie sny mają spełnić Coco Gauff i Ben Shelton.