Ósmy mecz Polki z Amerykanką w WTA Tour od razu różnił od siedmiu poprzednich, które Iga wygrywała zawsze w dwóch setach, niekiedy bardzo wysoko, jak finał Roland Garros 2022 (6:1, 6:3) lub spotkanie grupowe w WTA Finals 2022 (6:3, 6:0), słowem rodziła się coraz bardziej przykra seria dla utalentowanej Amerykanki mającej przecież znaczne ambicje: nie każdy w wieku 15 lat gra w czwartej rundzie dorosłego Wimbledonu.
Tym razem Coco zaczęła spotkanie od wyrwanego Idze w pocie czoła pierwszego seta. Zrobiła to goniąc Polkę od stanu 2:4, grając niekiedy z wyjątkową zajadłością i siłą. Iga Świątek początkowo panowała nad sytuacją, prowadziła jeszcze 5:3, ale desperacja rywalki zrobiła swoje, serwis polskiej mistrzyni też nie zawsze był odpowiednio groźny i gdy doszło do tie-breaka, to Coco Gauff objęła w nim prowadzenie 4-0, które oznaczało pierwszy mały sukces Amerykanki.
Czytaj więcej
Iga Świątek wygrała w godzinę z Danielle Collins 6:1, 6:0 w pierwszym meczu turnieju Western & Southern Open. Inaczej niż w Montréalu, do trzeciej rundy Polka awansowała śpiewająco
Cieszyła się po tym secie jakby wygrała wielkoszlemowy półfinał, publiczność jej wtórowała, bo dwuletnia seria porażek z Polką nie była dla nikogo tajemnicą. Ciąg dalszy jednak przypomniał dawne przewagi Igi, w drugim secie znów Świątek prowadziła 4:2, ale tym razem pomocnej ręki rywalce nie dała.
Po dwóch godzinach walki wytypować lepszą było niełatwo, bo po raz pierwszy podczas tegorocznego amerykańskiego tournée Iga spotkała na drodze dziewczynę równie szybką i potrafiącą tak samo sprawnie przechodzić z obrony do ataku. Rozstrzygnięcie przyszło mniej więcej w połowie seta, gdy Gauff przełamała, nie pierwszy raz, podanie Polki. Teraz ona objęła prowadzenie 4:2 i ciąg dalszy, choć wciąż pełen dobrego tenisa z obu stron, dał jej sukces. Oczywiście po drodze były wyrównane gemy, liczne wzajemne szanse na przełamania serwisów, niemal udane, heroiczne próby Igi odwrócenia wyniku, ale w końcu to Coco dotrwała do piłek meczowych, trzech nie wykorzystała.