Grały w Kanadzie zaledwie pięć dni temu, wtedy Amerykanka walczyła z silną wiarą w sukces, więc były do oglądania trzy niezłe sety zakończone zwycięstwem Igi, ale w środę w Ohio Danielle Collins była cieniem tamtej walecznej tenisistki. Polka nie musiała robić wiele ponad to, co robi dobrze – była szybka, agresywna, serwowała porządnie i nie rozdawała łatwych punktów.
Resztę załatwiła pokonana, zbyt często nie trafiając piłką w kort i nie biegając tak ochoczo, jak parę dni temu. To rozkojarzenie i spowolnienie były bardzo widoczne w obu setach. Liczne plastry na lewym kolanie tenisistki amerykańskiej sugerowały przyczyny tej słabości, chmura mina podpowiadała, że kontuzja może być bolesna.
Czytaj więcej
Iga Świątek i Hubert Hurkacz po startach w Kanadzie pojawili się w Cincinnati w ostatnim dużym tu...
Iga zaliczyła zatem zaskakująco łatwy start, niemal jak mecz pokazowy, publiczność na rozgrzanym przez słońce korcie centralnym Lindner Family Tennis Center chyba przewidywała, że emocji nie będzie, bo nie przybyła zbyt licznie (mecz odbywał się wczesnym popołudniem). W trzeciej rundzie, czyli 1/8 finału nasza liderka rankingu WTA zagra z Chinką Quiwen Zheng (24. WTA) lub Venus Williams (533. WTA).
Jeśli będzie to Venus, czapki z głów, nie tylko ze względu na dawne sukcesy, ale także dlatego, że w pierwszej rundzie Amerykanka wygrała z Weroniką Kudermietową (16. WTA), a więc siła jeszcze drzemie w siedmiokrotnej mistrzyni Wielkiego Szlema.