To, że Danielle Collins (48. WTA) była w kanadyjskim turnieju kwalifikantką, nikogo nie myli – to bardzo dobra tenisistka, o ile nie ma kłopotów ze zdrowiem, konkretnie z reumatoidalnym zapaleniem stawów, z jakim boryka się od kilku lat. W Montréalu grała świetnie, przypomniała, że kiedyś dwukrotnie była najlepszą tenisistką uniwersytecką w USA w barwach University of Virginia, że w 2019 roku grała w półfinale Australian Open, w 2022 w finale. Jak jest w formie to gra szybko, mocno i efektownie o czym przekonały się w Kanadzie dwie kwalifikantki, a następnie w turnieju głównym Eugenie Bouchard, Maria Sakkari i Leylah Fernandez.
Iga Świątek pokonała Danielle jej bronią – była równie agresywna, pewna swych uderzeń i do tego trochę szybsza. Polka ponownie, tak jak dobę wcześniej z Karoliną Muchovą, miała świetny początek, objęła prowadzenie 3:0, które mimo kontrataków rywalki zamieniła na wygranego seta. Podobnie zaczął się drugi set – od przełamania serwisu Amerykanki, ale tym razem nieustępliwa Danielle odrobiła stratę, dodając wygrany gem serwisowy Świątek przy prowadzeniu 5:4.
Czytaj więcej
Iga Świątek pokonała Karolinę Muchovą 6:1, 4:6, 6:4 w 1/8 finału turnieju z cyklu WTA 1000 w Mont...
Decydujący set był jednak ponownie popisem energetycznej Igi, która dobrze serwując i doskonale odczytując zamiary rywalki znów wybiegała zwycięstwo. Statystycy WTA natychmiast zauważyli, że był to 50. wygrany mecz Polki w tym sezonie, że jej duża skuteczność trwa już drugi rok i znów można czynić z tej okazji porównania z samą Sereną Williams.
– Chciałam grać mocno i jestem w pełni zadowolona, że udało mi się nawet zwiększyć tę moc w trzecim secie. Oczywiście, że tego właśnie poszukiwałam. Czułam, że muszę poprawić intensywność gry i jestem z siebie naprawdę dumna, że dotarłam do półfinału – mówiła Świątek na korcie, wyraźnie usatysfakcjonowana z postępów w grze na kortach twardych.