Reklama
Rozwiń

Rodzi się nowa klasyka

To był jeden z najlepszych kobiecych finałów tego roku. Trzy intensywne sety, w dwóch lepsza od Igi Świątek była w Madrycie Białorusinka Aryna Sabalenka. Ciąg dalszy nastąpi już za kilka dni w Rzymie.

Publikacja: 08.05.2023 03:00

Iga Świątek ma 9625 punktów i wciąż lideruje rankingowi WTA, ale Aryna Sabalenka (7881) gra w tym ro

Iga Świątek ma 9625 punktów i wciąż lideruje rankingowi WTA, ale Aryna Sabalenka (7881) gra w tym roku świetnie i jest coraz bliżej

Foto: AFP

Trzeba oddać Sabalence, że uspokoiła gorącą głowę na tyle, by na szybkiej nawierzchni kortu im. Manolo Santany w Magicznym Pudełku odnieść znaczące zwycięstwo 6:3, 3:6, 6:3. Po raz pierwszy, po 13 dniach od porażki w Stuttgarcie, pokonała Polkę na kortach ziemnych, po raz drugi zwyciężyła w turnieju z cyklu WTA 1000 w stolicy Hiszpanii i po raz 13. wygrała turniej WTA. Świątek wreszcie wyrosła prawdziwa rywalka.

Pozostaną z tego meczu w pamięci nie tylko serwisy Białorusinki, po których piłka leciała z prędkością powyżej 190 km/godz., i nie tylko jej płasko bite forhendy, po których nawet Polka czasem nie mogła zdążyć do piłki, ale też zmienne fazy każdego seta, wybijane rytmem wygrywanych po trzy gemy serii, a także trzy piłki meczowe obronione przez naszą tenisistkę.

Czytaj więcej

Iga Świątek nie została mistrzynią turnieju w Madrycie

Wysokość sprzyjała rywalce

Iga grała dobrze – to bezsporny fakt. Świetnie poruszała się po korcie, nadążała z wieloma akcjami obronnymi, kontrowała, sama próbowała ataków. Zrobiła wiele, by docenić jej taktyczne i techniczne umiejętności gry na czerwonej mączce, nawet jeśli tę mączkę wysypano i ubito na wysokości 657 m n.p.m., co nieco bardziej sprzyjało rywalce.

Sabalenka, grająca wciąż dość prosto, ale wreszcie skutecznie, może mówić o przełomie – wygrywa już na kortach twardych i ziemnych, ma na koncie pierwszy tytuł Wielkiego Szlema. Białorusinka z siedmiu tegorocznych turniejów w pięciu doszła do finału, a w trzech była najlepsza. Wszystko w wieku 25 lat. Żartowała w Madrycie, że to dzięki doskonałemu tortowi, jaki w piątek na 25. urodziny dostała od organizatorów, choć wcześniej zauważyła, że był mniejszy od tego, który otrzymał Carlos Alcaraz. Dodała też, że cieszy się, iż raczej nie zanudziła widzów akcjami finału. Bez żartów trzeba napisać: wygrać dwa razy turniej w Madrycie potrafią nieliczne, wcześniej zrobiły to jedynie Simona Halep, Serena Williams i Petra Kvitova.

Świątek podczas konferencji prasowej potraktowała start w Madrycie z dystansem.

– Obie grałyśmy na dobrym poziomie, Sabalenka była po prostu lepsza. Może chwilami mogłabym być bardziej aktywna, ale nie mam czego żałować. Aryna wygrała, a ja takie zwycięstwo szanuję i nie chcę jej niczego odbierać – mówi.

Świątek wciąż na czele

Jej ocena spotkania była podobna do powszechnych opinii: obejrzeliśmy finał wyrównany, a wygrane akcje były często kwestią, gdy piłka lądowała tuż za lub tuż przed linią.

– Zrobiłam, co w mojej mocy, aby utrzymać intensywność i zachować kontrolę wymian. Może w przyszłym roku będę wiedziała lepiej, czy mogę zrobić coś więcej, ale na pewno wykonałam 100 procent tego, co mogłam zrobić dziś, więc nie mam na co się skarżyć – dodaje Iga. Polka wciąż będzie liderką rankingu WTA. Podsumowanie zysków rankingowych z Madrytu w jej przypadku jest proste: 650 punktów zdobyła, gdyż nie grała w Mutua Madrid Open rok temu. Żadnych zdobyczy nie broniła.

Sabalenka otrzymała 990 punktów (10 straciła za ubiegłoroczną pierwszą rundę) i w sumie przewaga Świątek zmalała do 1744 punktów (trzecia w rankingu Jessica Pegula traci ich aż 4300). To wciąż wiele. Zwyciężczyni turnieju w Rzymie dostanie 1000 pkt. Wielki Szlem oferuje zaś w Paryżu za podniesienie pucharu im. Suzanne Lenglen 2000 pkt. Jest o co grać.

Trzeba jednocześnie brać poprawkę na to, że Świątek w Rzymie i Paryżu będzie znów bronić dorobku, rywalki zaś dostaną szansę gonienia polskiej liderki. Sabalenka w zeszłym roku na Foro Italico zarobiła za półfinał przegrany z Polką 350 pkt, na kortach Rolanda Garrosa – 130 pkt za trzecią rundę. Ona także w tym pościgu, a także ucieczce przed kolejnymi rywalkami, musi więc się wykazać.

– Ludzie mówią, że trudno jest dostać się na szczyt, ale utrzymanie się tam jest jeszcze trudniejsze. Nie żyję wystarczająco długo, aby stwierdzić, czy to prawda. Chodzi bardziej o to, by nie myśleć o pozostawaniu na szczycie, ale o znalezieniu innych sposobów motywacji, żebym mogła działać lepiej bez względu na to, na jakim jestem miejscu – mówi przytomnie Polka.

Liderki za solidność

Najważniejszym przesłaniem z Magicznego Pudełka wydaje się to, że świat kobiecego tenisa po latach względnego chaosu na szczytach zaczyna nawiązywać do klasyki, czyli wyłonienia kilku gwiazd, z którymi reszta wygrywa raczej rzadko, a mecze między nimi są solą cyklu rozgrywek WTA Tour. Początek się dokonał, Polka oraz Białorusinka wydają się dziś nieco poza zasięgiem innych pań, choć zapewne na trawie parę tenisistek zbliży się do liderek.

– Ja i Aryna ciężko pracujemy. Ona, tak jak ja, jest bardzo profesjonalna w kwestii przygotowania fizycznego oraz innych spraw. Robimy postępy bez względu na to, czy jesteśmy na szczycie, czy nie, stąd bierze się nasza solidność – ocenia Świątek.

Trzeba było trochę poczekać, żeby zobaczyć w finale turnieju WTA 1000 pierwszą i drugą rakietę świata. Przed starciem w stolicy Hiszpanii ostatni raz wydarzyło się to w 2014 roku, gdy Serena Williams (wówczas liderka) pokonała Na Li w Miami Open.

Takie przypadki na kortach ziemnych zdarzały się wyjątkowo rzadko i tak samo trudno znaleźć w statystykach przypadek, by liderka i wiceliderka rankingu WTA rozgrywały finały tydzień po tygodniu – ostatni taki fakt zanotowano 23 lata temu.

Turniej w Caja Mágica pozwala wierzyć, że możemy oglądać podobne finały w Rzymie i Paryżu. Warto pamiętać, że w każdym z tych turniejów finalistki z Madrytu nie będą mogły spotkać się wcześniej niż w meczu o tytuł oraz to, że Świątek na kortach ziemnych od początku 2022 roku przegrała tylko dwa razy.

Tenis
Wimbledon. Iga Świątek błyskiem w drugiej rundzie, Magdalena Fręch i Magda Linette odpadły
Tenis
Piękny polski początek Wimbledonu. Kamil Majchrzak sprawił sensację
Tenis
W poniedziałek zaczyna się Wimbledon. Trawa Idze Świątek już niestraszna
Tenis
Iga Świątek zaprzyjaźniła się z trawą. Ale na zwycięstwo w turnieju musi jeszcze poczekać
Tenis
Iga Świątek na szóstkę, pokaz mocy przed Wimbledonem. Jest finał w Bad Homburg