Zapowiadać mecz polskiej tenisistki z amerykańską mistrzynią coraz trudniej, bo seria kolejnych zwycięstw Sereny urosła od 2008 do obecnego roku do dziewięciu i miłe wspomnienia z sukcesów Agnieszki w Pucharze Hopmana 2015 oraz w spotkaniu pokazowym w Toronto po sezonie 2012, tej passy zupełnie nie równoważą. Serena w turniejach WTA ma wciąż sposób na Radwańską i zaprzeczać temu nie można.
Jest jak jest: dziewięć starć, w meczach 9-0, w setach 18-1 (ten jeden dla Iśki w finale Wimbledonu), w gemach 114-48, wszystko dla liderki światowego tenisa. Ostatnie spotkanie, w Melbourne podczas półfinału Australian Open 2016: 6:0, 6:4.
Czy dziesiąty oficjalny mecz obu pań, od poniedziałku, wedle rankingu – creme de la creme kobiecego tenisa zawodowego, znów bilans Polki pogorszy, czy może w końcu napiszemy, że nikt z Agnieszką nie wygrywa dziesięć razy z rzędu i będziemy wychwalać za przełom dzielną tenisistkę znad Wisły, tego nie wiadomo. Jak zawsze, poszukać szans Agnieszki można, choć mocnych gwarancji na jej sukces nikt nie da.
Sporo argumentów wytoczyła w Indian Wells sama Serena Williams, która nie pierwszy raz poświęciła polskiej koleżance kilka ciepłych słów, nie bacząc na dotychczasowe wyniki. – Ona wie jak grać wielkie mecze na wielkich stadionach. Oczywiście wszystko co robi na korcie, robi bardzo dobrze, włączając w to bieganie. Nawierzchnia w Indian Wells też jej pasuje, ponieważ jest dość wolna. Sądzę, że możemy spodziewać się wielu długich wymian. Naprawdę lubię Agę na korcie i poza nim także. Myślę, że świetnie się ją ogląda, jak gra, ale poza tenisem jest też jedną z najprzyjemniejszych osób, jakie znam. Niezależnie od tych i innych okoliczności, myślę, że nasz mecz będzie naprawdę interesującym starciem. Pech, że to nie będzie finał. Nie sądzę, żeby Aga wygrała już w tym roku, ale na pewno będzie chciała. Zobaczymy, jak sprawy się potoczą. Uczciwie mówiąc, będę gotowa – mówiła Amerykanka.
Do wywodów Sereny trudno dorzucić wiele więcej – może słowo o większej pewności siebie, jaką widać tej zimy w grze Agnieszki, może już gdzieś w głowie tkwi duma z powrotu na drugie miejsce na świecie, po 1289 dniach przerwy, czyli od 22 września 2012 roku. Może sety wygrywane w Kalifornii od stanu 2:5 (z Dominiką Cibulkovą i Petrą Kvitovą) dodadzą Radwańskiej wiary w chwilach przewag prawie niezwyciężonej panny Williams, może znana skuteczna taktyka na Serenę (poruszyć ją na korcie...) da się w końcu zrealizować, mimo ogromnej przewagi siły serwisu i forhendu z drugiej strony siatki.