Ostatnie zwycięstwo Aryny Sabalenki nad Igą Świątek miało miejsce rok temu w Guadalajarze, także w finałach WTA. Potem były cztery zwycięskie spotkania Polki, lecz ta seria skończyła się po w niedzielny wieczór w teksańskiej hali.
Mecz był trochę podobny do tego z US Open, także był zacięty, trwał trzy sety i przynosił sporo zmian w każdym z nich. Iga zaczęła rywalizację od szans na przełamanie serwisu rywalki już w pierwszym gemie, lecz to atak Sabalenki w połowie seta, mimo wielu chybionych podań, okazał się bardziej skuteczny. Niespodzianek w stylu gry Białorusinki nie było, potrafiła, niemało ryzykując, potężnie serwować, potrafiła także grać mocne kontry po podaniu Igi.
Czytaj więcej
Turniej w Paryżu wyłonił ósemkę na Finał ATP. Nie zagra kontuzjowany Carlos Alcaraz. Iga Świątek bez porażki w grupowych rozgrywkach Finału WTA.
Decydowały przypływy i odpływy skupienia każdej z tenisistek. W drugim secie Świątek uporządkowała grę, z rozmachem objęła prowadzenie 4:0 i wyrównała wynik, lecz w trzecim to Aryna Sabalenka, choć wyraźnie zdenerwowana, potrafiła odzyskać zdecydowaną kontrolę nad sytuacją na korcie. Do stanu 1:3 mecz był jeszcze w miarę równy, potem akcja potoczyła się już gładko w jedną stronę.
Sabalenka w ten sposób wygrała w Fort Worth z numerem 1, 2 i 3 kobiecego tenisa, zagra w trzecim finale w tym roku, najcenniejszym. Po spotkaniu nie kryła satysfakcji. – W tym sezonie oddałam jej dużo łatwych meczów i myślę, że wystarczy. Chciałam, by Świątek była pewna, że za każdym razem, gdy gra przeciwko mnie, musi ciężko pracować, aby wygrać. Tylko dzięki takiemu myśleniu mogłam dziś grać na tak niesamowitym poziomie – mówiła.