Rywalizacja kobiet przyniesie amerykański mecz o tytuł, od czterech lat w WTA Tour nie było takiego wydarzenia, ale być może młode pokolenie tenisistek z USA wreszcie powoli dorasta do poziomu dawnych mistrzyń.
Madison Keys zawdzięcza awans zwycięstwu w sobotnim półfinale 7:6 (7-5), 6:4 nad Garbine Muguruzą. Spotkanie opóźnił deszcz, po starcie widzowie na Foro Italico zobaczyli przede wszystkim walkę serwisów i nerwów, w której Keys okazała się nieco lepsza.
Serena Williams dotarła do finału po zwycięstwie 6:4, 6:1 nad Rumunką Iriną-Camelią Begu. Raz jeszcze potwierdziła, że przygotowała się solidnie do Wielkiego Szlema w Paryżu, choć, jak to z Sereną bywa, całkowitej pewności mieć nie można. Liderka rankingu WTA powtarzała, że wszystko idzie tak, jak zaplanowała, a losowanie w Rzymie zapewniło jej różnorodne rywalki, więc tym lepiej dla startów na kortach Rolanda Garrosa.
Widzowie kobiecego finału w Rzymie będą mieli zatem rzadką okazję zobaczyć grę o tytuł dwóch Amerykanek, w Wiecznym Mieście taki mecz odbył się ostatnio w 1970 roku, grały Billie Jean King i Julie Heldman, wygrała ta pierwsza.
Pierwszym półfinalistą turnieju ATP w Rzymie został Andy Murray. Pracę, jak się okazało, miał, mimo deszczu, krótką. Pokonał Lucasa Pouille 6:2, 6:1 w niespełna godzinę. Rozbroił młodego Francuza doskonałym serwisem. Doświadczenie Szkota, który w niedzielę obchodzić będzie 29. urodziny, też miało spore znaczenie.