Australian Open: Wiele znaków zapytania

Turniej Australian Open to w tym roku głównie niewiadome. Tytułów bronią Andżelika Kerber i Novak Djoković.

Aktualizacja: 16.01.2017 05:14 Publikacja: 15.01.2017 19:14

Roger Federer – atrakcja nr 1 wszędzie, gdzie się pojawia.

Roger Federer – atrakcja nr 1 wszędzie, gdzie się pojawia.

Foto: PAP/EPA

Zwycięzcy sprzed roku są ważni, ale nie ma co ukrywać, nie najważniejsi. Wszystkie oczy niezaangażowanych w kibicowanie rodakom zwrócone będą na kogo innego, o czym można się było przekonać już podczas niedawnego Pucharu Hopmana w Perth.

Roger Federer w ubiegłym roku, gdy przez sześć miesięcy nie grał, zarobił w reklamie blisko 70 mln dolarów, więcej niż gwiazdy zawodowej koszykówki pokazywane w telewizji co trzy dni i bonzowie golfa, głównej sportowej atrakcji emerytów. To świadczy, że Szwajcar pozostaje wielką sportową marką i każde jego pojawienie się na korcie to dla organizatorów turnieju wydarzenie, które mogą dobrze sprzedać (oczywiście jeśli najpierw sami Federerowi zapłacą; za przyjazd do Perth dostał milion dolarów).

Jaki Federer wróci do Melbourne? On sam mówi o płomieniu, który nie gaśnie, zapewnia, że nie w głowie mu emerytura, choć starsza para jego bliźniaków właśnie idzie do szkoły. Chyba nie ma wśród fanów tenisa nikogo, kto nie życzyłby sobie, by Federer wygrał jeszcze jeden turniej wielkoszlemowy, właśnie w nagrodę za tę pasję i powrót po pierwszej w życiu poważnej kontuzji.

Szwajcar rozstawiony jest z nr 17 i w pierwszej rundzie zmierzy się ze swoim rówieśnikiem, Austriakiem Juergenem Meltzerem (obaj urodzeni w roku 1981), który awansował do turnieju głównego po kwalifikacjach.

Druga gwiazdorska niewiadoma w rywalizacji mężczyzn to Rafael Nadal, on też wraca po długiej przerwie. W pierwszych turniejach, nawet gdy nie wygrywał, znów widzieliśmy dawny błysk. Wydaje się, że wraz z nowymi włosami Nadalowi przybyło zdrowia i znów gotów jest do walki na śmierć i życie, nawet przez pięć setów, co potwierdza jego wujek i trener Toni.

Dla Nadala naturalnym celem w tym roku wydaje się dziesiąty tytuł w turnieju Roland Garros, ale już w Melbourne powinniśmy się przekonać, ile jest wart i czy jego organizm może sprostać najpoważniejszym wyzwaniom. Rywale twierdzą, że rotacja, którą nadaje piłce, śmiercionośna w najlepszych latach Hiszpana, już tak ogromnej krzywdy nie czyni, ale gdy Nadal będzie równie szybki jak przed laty, może znów okazać się zabójcza.

O koronę króla tenisa zagrają w Melbourne Andy Murray i Novak Djoković. Dla nich Australia to zupełnie różne wspomnienia – Djoković wygrywał już sześć razy, zawsze na oczach żywiołowo reagującej serbskiej emigracji, Murray pięć razy był w finałach i wszystkie te mecze przegrał (w ubiegłym roku z Djokoviciem). Gdyby w tym roku historia się powtórzyła, wszedłby do historii tenisa także od mniej chlubnej strony – zostałby pierwszym graczem pokonanym sześciokrotnie w finale tego samego wielkoszlemowego turnieju.

Nasze oczy zwrócone będą oczywiście (oby jak najdłużej)na Jerzego Janowicza, który już dziś rano gra z Chorwatem Marinem Ciliciem (nr 7). Jedno jest pewne – los najlepszego polskiego gracza nie pieści. W ubiegłym roku w Australian Open trafił na Johna Isnera, w US Open na Novaka Djokovicia, a teraz na Cilicia. To jest naprawdę powrót pod stromą górę.

W turnieju kobiet gwiazdą będzie Serena Williams, która niedawno ogłosiła zaręczyny, w ubiegłym roku grała mało, a na temat swojej formy przed Australian Open wypowiadała się dość enigmatycznie. Jej trener Patrick Mouratoglou też był bardziej niż zwykle lakoniczny, a to może oznaczać, że oboje nie wiedzą, na czym stoją. Serena po pamiętnej porażce w półfinale US Open z Włoszką Robertą Vinci w roku 2015 nie jest już tą samą osobą. Przegrała wówczas szansę na kalendarzowego Wielkiego Szlema (nikt go nie zdobył po Steffi Graf w roku 1988) i jej kariera straciła napęd, a ona sama aurę niezwyciężoności, choć w ubiegłym roku była najlepsza w Wimbledonie. Czy w Melbourne poprawi osiągnięcie Graf (22 wielkoszlemowe triumfy)? Bukmacherzy z renomowanej firmy William Hill wciąż właśnie ją uważają za faworytkę.

Agnieszka Radwańska w ubiegłym roku była w Melbourne w półfinale. To jej ulubiony wielkoszlemowy turniej po Wimbledonie. Rozstawiona z nr 3 Radwańska zagra we wtorek z Cwetaną Pironkową. Polka i Bułgarka spotykały się już 12 razy, 9:3 prowadzi Radwańska, ale ostatni mecz to była bolesna porażka. W Paryżu podczas ubiegłorocznego turnieju Roland Garros mecz przerwano przy prowadzeniu Polki 6:2 i 3:0, ale Bułgarka nie zrezygnowała i zwyciężyła.

Nie zagrają w Melbourne Wiktoria Azarenka (ciąża), Maria Szarapowa (dyskwalifikacja za doping) i Petra Kvitova (ręka zraniona przez włamywacza). Szansa na pierwszy wielkoszlemowy tytuł Agnieszki wydaje się poważna, trzeba tylko zagrać tak jak przed rokiem Andżelika z Puszczykowa. Druga Polka w turnieju głównym Magda Linette (93. WTA) w pierwszej rundzie zagra z Mandy Minellą z Luksemburga (104.).

Zwycięzcy sprzed roku są ważni, ale nie ma co ukrywać, nie najważniejsi. Wszystkie oczy niezaangażowanych w kibicowanie rodakom zwrócone będą na kogo innego, o czym można się było przekonać już podczas niedawnego Pucharu Hopmana w Perth.

Roger Federer w ubiegłym roku, gdy przez sześć miesięcy nie grał, zarobił w reklamie blisko 70 mln dolarów, więcej niż gwiazdy zawodowej koszykówki pokazywane w telewizji co trzy dni i bonzowie golfa, głównej sportowej atrakcji emerytów. To świadczy, że Szwajcar pozostaje wielką sportową marką i każde jego pojawienie się na korcie to dla organizatorów turnieju wydarzenie, które mogą dobrze sprzedać (oczywiście jeśli najpierw sami Federerowi zapłacą; za przyjazd do Perth dostał milion dolarów).

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Tenis
Iga Świątek wróciła. Na początek porażka
Tenis
Jak zareaguje Iga Świątek? Powrót po trudnym czasie
Tenis
Agnieszka Radwańska wraca do tenisa. W zupełnie nowej roli
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10