Djoković nie ukrywał, że w Australii gra, choć jego zdrowotne kłopoty się nie skończyły. Widać to najbardziej przy serwisie, który zmienił, by mniej obciążać łokieć.
Pytanie o przyszłość zostało na kilka dni odłożone, ale teraz wraca. Serb wszystko uzależniał od tego, jak potoczy się turniej w Melbourne. Teraz już to wie.
Być może jesteśmy świadkami końca „Karety Asów”, która od lat ciągnęła męski tenis w stronę sportowego i marketingowego słońca. Nie wiadomo, jaki Andy Murray wróci po groźnej dla tenisisty operacji biodra, nie brakuje głosów, że również kariera Djokovicia staje pod znakiem zapytania.
Jeśli do tego dołożymy nie w pełni zdrowych Stana Wawrinkę i Milosa Raonica oraz nieobecnego w Melbourne Kei Nishikoriego, to widać wyraźnie, że młodzież staje przed szansą poukładania tenisowych klocków po nowemu, oczywiście za zgodą Rafaela Nadala i Rogera Federera, a uzyskać ją nie będzie łatwo.
Jednym z tych młodych jest Hyeon Chung, który brał udział w turnieju Next Gen ATP Finals w Mediolanie. Nie tak znany jak Alexander Zverev (Chung pokonał go w Melbourne w trzeciej rundzie) czy Nick Kyrgios, Koreańczyk w Australii wychodzi na pierwszy plan. Półfinał jest o krok, tym bardziej że kolejnym rywalem nie będzie Dominic Thiem, lecz grający turniej życia Amerykanin Tennys Sandgren (97 ATP), który najpierw pokonał kontuzjowanego Wawrinkę, a wczoraj wygrał w pięciu setach ze zdrowym jak ryba Thiemem.