Serb od dawna trzymał w szachu organizatorów pierwszego w tym roku wielkoszlemowego turnieju, nie chcąc ujawnić swego szczepionkowego statusu. W przeszłości nie ukrywał jednak sceptycyzmu wobec obowiązku szczepień, więc jego wstrzemięźliwość w tej sprawie nie była zaskoczeniem.
Z drugiej strony gospodarze Australian Open w ubiegłym roku zastosowali wobec tenisistów antycovidowe zasady przez wielu oceniane jako drakońskie, a władze kraju były równie stanowcze wobec swoich obywateli, których pandemia zastała na obczyźnie. Nie mogli wrócić do domu przez wiele tygodni, co nie wszystkim się podobało, ale rząd był twardy, a lockdown np. w Melbourne bardzo długi.
Czytaj więcej
Serb Novak Djokovic został zwolniony z obowiązku szczepienia przeciw COVID-19 i zagra w Australian Open - informuje Onet.pl
W tym roku miało być podobnie, w Australian Open mieli grać tylko tenisiści zaszczepieni, mówił o tym jasno dyrektor turnieju Craig Tiley, ale gdy okazało się, że Djoković może nie przyjechać, organizatorzy zmiękli.
Pojawiła się informacja o specjalnej kategorii graczy zwolnionych ze szczepienia pod rygorystycznymi warunkami przez dwie specjalne (jak zapewniano niezależne) medyczne komisje. Warunków tych było kilka, a najważniejsze z nich to w skrócie: przebyta w ciągu ostatnich trzech miesięcy ciężka choroba, ryzyko operacji, zachorowanie na covid po 1 sierpnia, groźne zdrowotne konsekwencje po przyjętej już szczepionce.