W niedzielę większe iskry pojawiły się w meczach męskich. Zanim na kort centralny wyszli Novak Djoković i Fernando Verdasco (Serb wygrał spotkanie 6:3, 6:4, 6:2), warto było patrzeć, jak Alexander Zverev zwycięża Karena Chaczanowa 4:6, 7:6 (7-4), 2:6, 6:3, 6:3.
Niemiec rosyjskiego pochodzenia z Rosjaninem z korzeniami ormiańskimi stworzyli widowisko pełne potężnych uderzeń, były też liczne próby gry technicznej, która jednak znacznie mniej pasowała do tenisa Chaczanowa.
Zverev walczył w Paryżu przez pięć setów już po raz trzeci. Francuska publiczność takich bohaterów lubi, ale można się zastanawiać, czy Saschy starczy również sił na Dominika Thiema, który zwyciężył Kei Nishikoriego 6:2, 6:0, 5:7, 6:4. To spotkanie zaczęło się w praktyce od trzeciego seta, dwa Japończyk oddał prawie bez walki. Samurajski zryw był jednak spóźniony. Thiem – Zverev to zapowiedź świetnego meczu, niedawno w finale w Madrycie lepszy był Niemiec.
Pierwsza w ćwierćfinale pań zameldowała się Madison Keys, która pokonała Mihaelę Buzarnescu 6:1, 6:4. Kto szykował się na dłuższą opowieść o niezbyt znanej Rumunce, która wcześniej zwyciężyła nr 4 – Elinę Switolinę, szybko się zawiódł. Amerykanka zastosowała banalną broń – siłę, i gładko wygrała. Następny mecz zagra z Julią Putincewą (Kazachstan), też z tych, które lubią mocno przyłożyć. W ćwierćfinale jest również Sloane Stephens, która pokonała Ann Kontaveit 6:2, 6:0.
Po sobotniej porażce debla Łukasz Kubot i Marcelo Melo w turniejach seniorskich nie ma już reprezentantów Polski. Mistrzowie Wimbledonu zaczęli nowy sezon od styczniowego zwycięstwa w Sydney, ale potem wzlotów już nie było, w kolejnych 11 turniejach tylko raz doszli do półfinału. Może forma wróci na kortach trawiastych, warto, gdyż Polak z Brazylijczykiem mają do obrony mnóstwo punktów rankingowych po ubiegłorocznych zwycięstwach w Halle, s'Hertogenbosch i Londynie.