Niedzielny pojedynek w Guadalajarze był kluczowy dla obu tenisistek. Świątek była bardzo skupiona. W grze Polki i jej zachowaniu na korcie w porównaniu do meczu z Sakkari można było dostrzec wiele pozytywnych zmian; wróciły celność i precyzyjny serwis. Sabalenka otrzymywała ciosy od Świątek z dystansu i spod siatki, a sama nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi. Jej głośne pokrzykiwania i próby motywowania się, kończyły się na niczym. Szczególne problemy Sabalence sprawiało własne podanie. Białorusinka przegrała pierwszego seta 2:6, dwukrotnie oddając własne gemy podwójnymi błędami serwisowymi.
Po krótkiej przerwie Świątek wciąż była stroną przeważającą, ale rywalka rozkręcała się z każdą piłką - pisze Onet. Białorusinka po każdej akcji otrzymywała głośny doping kibiców. Przełamała Polkę na 3:2, a po chwili wygrała kolejny gem serwisowy Świątek. Polka nie dawała za wygraną. Przy stanie 5:2 dla rywalki świetnymi forehandowymi winnerami sprezentowała sobie breakpointy. Niestety potężnie serwująca rywalka zniwelowała straty i wygrała seta 6:2.
Trzecia partia rozpoczęła się bez przełamań. Świątek bez problemu wygrała własne podanie, a po chwili znowu była blisko wygrania gema serwisowego rywalki. Ale Sabalenka uderzała coraz mocniej i nie dała się przełamać. W kolejnych dwóch gemach najpierw Sabalenka przełamała Świątek, a po chwili Świątek odpłaciła się tym samym. W kolejnych gemach z obu stron roiło się od breakpointów. Serwis Polki od drugiego seta wyraźnie osłabł.
O końcowym triumfie zadecydował 11. gem. Polka źle rozpoczęła od dwóch przegranych wymian z Białorusinką. Później wygrała trzy kolejne akcje i miała piłkę na gema. Niestety Sabalenka po potężnych uderzeniach przełamała na 6:5. W ostatnim gemie Polka nie potrafiła obronić się przed wściekłymi serwisami rywalki i przegrała seta 7:5, a cały mecz w trzech partiach.
To dla Igi Świątek koniec
marzeń o półfinale. Przed nią jeszcze jeden mecz z Paulą Badosą.