Chociaż Covid-19 już bardzo przeszkadzał, męski turniej Masters odbył się rok temu w Londynie wedle ustalonych planów, choć bez publiczności i w nastroju trochę nostalgicznym – po 12 latach trzeba się było żegnać z przyjazną halą O2 i udanym brytyjskim sposobem na połączenie światła, dźwięku, dymów i profesjonalnego tenisa.
Wybór kierownictwa ATP padł na Turyn i Pala Alpitour – największą halę sportową w Włoszech, 16 600 miejsc, zbudowaną na igrzyska zimowe w 2006 roku. Tam właśnie za pieniądze japońskiej firmy technologicznej Nitto i banku Intesa Sanpaolo turniej ma ciąg dalszy. Będzie to 52. edycja Masters.
Pamiętamy Wimbledon
Wszyscy uczestnicy są znani od ponad tygodnia, czyli od półfinałów turnieju z cyklu ATP Masters 1000 w Paryżu. W hali Bercy ostatnie miejsca wśród singlistów zdobyli Norweg Casper Ruud i Hubert Hurkacz.
Polak jest debiutantem, ale takim, o którym nikt nie powie, że nie zasłużył na awans. Nawet jeśli chwilami – szczególnie wiosną w Europie – forma się chwiała, miał dobry sezon. Pierwszym szczytem było zwycięstwo w marcowym turnieju z cyklu ATP Masters 1000 w Miami, gdy był 37. tenisistą świata i pokonał pięciu wyżej klasyfikowanych rywali.
Dziś możemy zauważyć, że duże znaczenie miało finałowe zwycięstwo nad Jannikiem Sinnerem, gdyby było odwrotnie, to zapewne młody Włoch byłby uczestnikiem ATP Finals, a Hurkacz rezerwowym.