W roli faworytki madryckiej imprezy słusznie obsadzona została Justine Henin — zdecydowana liderka obu rankingów (WTA Tour i Champions Race), triumfatorka dwóch tegorocznych turniejów wielkoszlemowych (w Paryżu i Nowym Jorku) oraz siedmiu innych. Słowem — najlepsza bez wątpienia tenisistka sezonu. Belgijka wygrała w Madrycie przed rokiem i jeśli nagle nie opuści jej forma, jaką ostatnio imponowała, to zanosi się na jej drugie z rzędu zwycięstwo w Masters. — Nie zapominam oczywiście, że jestem numerem jeden, ale to w tym wypadku niczego nie przesądza. Spodziewam się, że może to być dla mnie najtrudniejszy tegoroczny turniej — mówiła Henin przed pierwszym meczem. Bardziej chyba grzeczność i szacunek wobec rywalek ją powodowały, niż faktyczne obawy o przebieg rywalizacji. Przewaga Henin nad innymi tenisistkami światowej elity była ostatnio bardzo wyraźna.

Nie zagrozi jej prawdopodobnie Maria Szarapowa, która w tym roku niczego wielkiego nie wygrała, choć jak zwykle nie mogła narzekać na zainteresowanie mediów. Wątpliwe jest także, żeby dobrała się Belgijce do skóry rodaczka Szarapowej — Swietłana Kuzniecowa. Wprawdzie w mijającym sezonie udało jej się przebić aż do sześciu finałów, ale wygrać — tylko w jednym. Kuzniecowa to solidna, silna tenisistka. Brak jej jednak zdecydowania, błysku i umiejętności koncentracji w najważniejszych momentach meczu. Musi nad tym dużo jeszcze pracować.

Justine Henin pod względem przygotowania psychicznego również nie jest skałą, ale na pewno ma od Kuzniecowej chłodniejszą głowę. Mimo to, zdarzało jej się z Rosjanką przegrywać... I to więcej niż raz.

Justine Henin broni w Madrycie tytułu sprzed roku. Eurosport, WTA Tour Championships, od piątku do niedzieli