Ciąg dalszy nastąpił

Zmieniły się nazwa, termin i miejsce, ale Orange Warsaw Open to kontynuacja turnieju w Sopocie. Gwiazdy też są te same: Dawydienko, Robredo i Monfils

Aktualizacja: 08.05.2008 05:07 Publikacja: 08.05.2008 05:06

Ciąg dalszy nastąpił

Foto: AFP

Przed ośmiu laty był Prokom Open, potem wzmocniony przez logo Idei, następnie Orange. Wycofanie się w styczniu głównego sponsora wymusiło nagłe zmiany, lecz działania ratunkowe dały efekt. Do PTK Centertel (właściciela marki Orange) dołączył stołeczny ratusz.

Ciąg dalszy Sopotu w Warszawie nastąpi od 9 do 15 czerwca na kortach Warszawianki. Czerwiec to czas, gdy część tenisistów zaczyna przygotowania do Wimbledonu, więc przyjadą przede wszystkim ci, których wielkie wyczyny na londyńskiej trawie nie dotyczą. Będą sami dobrzy znajomi z Sopotu, przede wszystkim trzej zwycięzcy: Nikołaj Dawydienko (2006), Tommy Robredo (2001 i 2007) oraz Gael Monfils (2005).

Polskie sukcesy ma przedłużyć para deblowa Mariusz Fyrstenberg – Marcin Matkowski.

W singlu organizatorzy okazali się łaskawi – wszystkie trzy dzikie karty do turnieju głównego dostaną Polacy. Jedną otrzyma młody zdolny Jerzy Janowicz.

Pomijając brak plaży w odległości 200 metrów od kortu głównego, nie będzie wielu zmian w turnieju. Wyjątkową atrakcją będzie 12 czerwca wspólne oglądanie na telebimie meczu Euro Polska – Austria.

Rozstawieni: 1. N. Dawydienko (Rosja, 4. ATP), 2. J. Monaco (Argentyna, 14.), 3. T. Robredo (Hiszpania, 16.), 4. I. Andriejew (Rosja, 26.), 5. G. Canas (Argentyna, 30.), 6. G. Simon (Francja, 34.), 7. F. Volandri (Włochy, 42.), 8. P. Starace (Włochy, 45.).

Najlepsza polska tenisistka wygrała drugi mecz w Berlinie. Pokonała Angelikę Bachman z Niemiec 6:1, 6:1. Takie spotkania zwykle nie przechodzą do historii, mocniejsze tenisistki muszą je po prostu przejść i zapomnieć. Angelika Bachmann z Monachium gra w tenisa długo, jest obecnie 175. w rankingu WTA, ale nie zrobiła wiele, by dać się zapamiętać widzom na korcie im. Steffi Graf. Jedyne, co ją wyróżniało, to to, że zapomniała jak skutecznie wprowadzić piłkę do gry. Popełniła siedem podwójnych błędów serwisowych, przyspieszyła swoją porażkę o kilka minut. Po 14 gemach, czyli godzinie gry, Polka mogła iść do szatni. Dopiero dzisiejszy mecz pokaże, czy czuje jeszcze skutki przeziębienia, czy też stać ją już na równorzędną walkę z Sereną Williams. Amerykanka w pierwszym w sezonie występie na europejskich kortach ziemnych nie była wcale słaba. Wygrała szybko z doświadczoną Włoszką Francescą Schiavone. Z Agnieszką Radwańską Serena jeszcze nie grała, los na razie kazał grać Polce z Venus Williams w Luksemburgu jesienią 2006 roku i był to dobry mecz najlepszej polskiej rakiety. Rywalizacja w Berlinie na razie toczy się według logiki rozstawienia. Do trzeciej rundy awansowały w środę bez straty seta wszystkie gwiazdy: Justine Henin (ewentualna kolejna rywalka Agnieszki), Ana Ivanović, Swietłana Kuzniecowa i Jelena Janković.

k.r.

Tenis
Półfinał w Rzymie bez Huberta Hurkacza. Iga Świątek trenuje już w Paryżu
Tenis
Novak Djoković i Andy Murray: pół roku i koniec współpracy
Tenis
Szybkie pożegnanie z Rzymem. Iga Świątek zaliczy bolesny spadek w rankingu
Tenis
Jak Aryna Sabalenka wyciągnęła pomocną dłoń do Igi Świątek
Tenis
Iga Świątek nie obroni tytułu w Madrycie i może zanotować spadek w rankingu. Co dzieje się z Polką?