Najpierw Władymir Wołczkow przegrał z Michałem Przysiężnym 2:6, 6:4, 1:6, 2:6, a potem junior Jerzy Janowicz pokonał Maksa Mirnego 6:4, 7:5, 6:4.Gdy konsultant polskiej drużyny Nick Brown i kapitan Radosław Szymanik ogłosili, że w Mińsku nie zagrają Dawid Olejniczak (197. ATP) i Łukasz Kubot (216. ATP), wyjazd na Białoruś w celu obrony z trudem wywalczonego miejsca na zapleczu grupy światowej wydawał się podróżą po porażkę.Wołczkow w 2000 r. osiągnął półfinał Wimbledonu i trzeba było Pete’a Samprasa, by odpadł. Rok później wspiął się na 25. miejsce w rankingu ATP. Dziś ma 30 lat, jest 423. na świecie i gra już tylko w turniejach rangi Futures. Przysiężny (414. ATP) nie przestraszył się Białorusina. Od trzeciego seta rządził na korcie.
Start Jerzego Janowicza wypadł jeszcze lepiej. Młody Polak (681. ATP) wygrał bez straty seta ze sławą światowego tenisa, fachowcem, który ma własną szkołę w Bradenton na Florydzie. Mirny (195 cm wzrostu) rzadko gra z wyższymi od siebie i może trochę nie docenił polskiego juniora. Jeśli nawet nie jest już mocnym singlistą, to w deblu się nie zestarzał, 34 tytuły w tej specjalności robią wrażenie.
Kluczem do zwycięstwa Polaka był drugi set, w którym Mirny (368. ATP) przeważał, ale na tablicy wyników tego nie było widać. Przełamanie serwisu białoruskiego tenisisty przy remisie 5:5 może było trochę szczęśliwe, ale liczy się efekt.
– Gramy na nawierzchni, która przypomina US Open lub Australian Open – nie jest bardzo szybka. Po raz pierwszy od 26 lat Białorusini zrezygnowali z gry pod dachem. Janowicz wygrał z największą lokalną gwiazdą. Trudno o lepszy debiut w reprezentacji. Jeśli wyeliminujemy Białoruś, będzie to ostatni rok daviscupowych startów Mirnego i Wołczkowa. Myślę więc, że łatwo się nie poddadzą – powiedział „Rz“ kapitan Szymanik.
W sobotę w programie jest debel Wołczkow, Mirny – Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski, w planie na niedzielę zostały single Mirny – Przysiężny i Wołczkow – Janowicz.