Rumuńska para Andrei Pavel i Horia Tecau w niecałą godzinę przegrała z Polakami 2:6, 2:6. Fyrstenberg i Matkowski odetchnęli – z meczu na mecz grają coraz lepiej, plan minimum został wykonany, przed nimi szansa na powtórkę półfinału z 2006 roku.
Mecz był krótki także dlatego, że Pavel, rocznik 1974, sławniejszy z dwójki rywali, nie był tym tenisistą, który w 2001 roku wygrywał turniej Masters w Montrealu. W singlu wycofał się po kilkunastu gemach meczu z Andym Murrayem ze względu na ból w plecach. Kontuzja chyba nie minęła, Rumun serwował słabo.
Rywali Polaków poznaliśmy dziś nad ranem podczas meczu Australijczyków Chrisa Guccione i Carstena Balla z Polakiem Łukaszem Kubotem i Austriakiem Oliverem Marachem. – Wolelibyśmy zagrać z Łukaszem i Oliverem, ale wiemy, że w ćwierćfinale nie ma już słabych par, każda może wygrać turniej. Nie patrzymy daleko, choć sądzimy, że stać nas na więcej – mówił Matkowski.
Polskie emocje powoli się kończą. W mikście i Fyrstenberg, i Matkowski przegrali mecze pierwszej rundy. W turnieju juniorek wystartowała w singlu i deblu tylko Sandra Zaniewska, w rozgrywkach juniorów w tym roku nie ma Polaka.
Sensacją weekendu była porażka liderki rankingu WTA Jeleny Janković. Serbka przegrała w 1/8 finału z Marion Bartoli 1: 6, 4: 6. Nie było chwili, w której grałaby jak nr 1 na świecie. Zaczęła mecz śpiąca, skończyła zrezygnowana.