Australian Open, Radwańska przegrywa z Clijsters

Agnieszka Radwańska po porażce z Kim Clijsters

Publikacja: 26.01.2011 12:01

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

[b]To był pani czwarty występ w ćwierćfinale singla w Wielkim Szlemie. Czy tym razem półfinał był najbliżej? [/b]

[b]Agnieszka Radwańska: [/b] Chyba tak. W Wimbledonie z siostrami Williams gra się ciężko. Żałuję straconej szansy w drugim secie, bo nie wiadomo jak potoczyłaby się rywalizacja w trzecim. Kim skoncentrowała się podczas końcówki, potrafiła w odpowiednim momencie przyspieszyć, wyraźnie chciała zakończyć ten mecz w dwóch setach, zagrała lepiej w tiebreaku. Belgijka bardzo ładnie rozprowadzała piłkę, trzymała ją w korcie, momentami ciężko było mi cokolwiek zrobić. Spodziewałam się zupełnie innego meczu. Nie sądziłam, że będzie zwolenniczką dłuższych wymian, zaskoczyła mnie tym pomysłem na grę.

[b]Czy Clijsters stać na zwycięstwo w Australian Open? [/b]

Po tym co dziś pokazała, śmiem twierdzić, że nie jest już pewniakiem do zwycięstwa. Myślę, że triumfatorką zostanie lepsza z półfinałowej pary: Karolina Wozniacki – Na Li.

[b]Patrząc na drugą stronę siatki, widziała pani tylko rywalkę, czy także kobietę, która urodziła dziecko, a potem dwukrotnie wygrała turniej Wielkiego Szlema. Czy wyobraża sobie pani siebie w takiej roli? [/b]

Trudne pytanie. Nie wiem, zastanawiam się, ale chyba nie podjęłabym takiego wyzwania. Wolę skończyć karierę zawodowej tenisistki, założyć rodzinę, urodzić dziecko. Wszystko ma swój czas. Tak mi się wydaje. Nie sądzę, że poszłabym w ślady Clijsters.

[b]Czy powrót do pierwszej dziesiątki rankingu ma dla pani znaczenie? [/b]

Jasne, że lepiej być w Top 10, ale nie patrzyłam jeszcze na punkty. Awansowałam o dwie rundy dalej niż rok temu (wówczas Radwańska odpadła w trzeciej rundzie z Włoszką Schiavone - przyp red.). Ale nie wiem, czy to da mi awans do pierwszej dziesiątki.

[b]Czy z operowaną nogą wszystko jest w porządku? [/b]

Przeszłam w Melbourne przez spore katusze. Grałam mecze trwające 3 godziny, więc nogę dość dobrze przetestowałam. To jest wszystko świeże, trzy miesiące po operacji, więc z pewnością będę długo dochodzić do siebie. Pamiętam jak było z ręką, odpuściło dopiero w marcu. Nic złego się nie dzieje, wiadomo, że noga puchnie, jest też blizna, która nie wygląda najlepiej, ale wydaje mi się, że krzywdy już sobie nie powinnam zrobić.

[b]Zostaje pani w Melbourne, czy wraca do domu? [/b]

Jeszcze nie wiem, kiedy wylatuję do Polski. Ula wraca, bo gra albo Fed Cup albo turniej w Tajlandii (Pattaya). Niestety, siostra ma problemy z kręgosłupem. Ula musi lecieć wcześniej, ja gram dopiero w Dubaju i w Dausze. Może gdzieś się wybiorę, żeby się odprężyć. Na pewno nie będę trenować.

[b]Kto wygra w singlu panów? [/b]

Nie będę oryginalna, stawiam na Federera.

[i]-w Melbourne Park rozmawiał Tomasz Lorek[/i]

[b]To był pani czwarty występ w ćwierćfinale singla w Wielkim Szlemie. Czy tym razem półfinał był najbliżej? [/b]

[b]Agnieszka Radwańska: [/b] Chyba tak. W Wimbledonie z siostrami Williams gra się ciężko. Żałuję straconej szansy w drugim secie, bo nie wiadomo jak potoczyłaby się rywalizacja w trzecim. Kim skoncentrowała się podczas końcówki, potrafiła w odpowiednim momencie przyspieszyć, wyraźnie chciała zakończyć ten mecz w dwóch setach, zagrała lepiej w tiebreaku. Belgijka bardzo ładnie rozprowadzała piłkę, trzymała ją w korcie, momentami ciężko było mi cokolwiek zrobić. Spodziewałam się zupełnie innego meczu. Nie sądziłam, że będzie zwolenniczką dłuższych wymian, zaskoczyła mnie tym pomysłem na grę.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?