Między Roland Garros i Wimbledonem przerwa jest krótka – tylko dwa tygodnie. Trzeba szybko się zaprzyjaźnić z trawą. Polka wybrała turniej na południowo-zachodnim wybrzeżu Anglii, niedaleko Londynu, tam, gdzie wygrała swój ostatni turniej WTA w 2008 roku.
Do Eastbourne warto jechać nie tylko z powodu wspomnień zwycięskiego finału sprzed trzech lat z Nadieżdą Pietrową (6:4, 6:7, 6:4), ale także dlatego, że większość najlepszych wybrała ten wariant i trudno o lepszy test formy. Tylko Kim Clijsters zagra w równoległym turnieju w s'Hertogenbosch, podobnie jak Eastbourne łączącym na trawie cykle ATP i WTA.
Agnieszka poleciała do Anglii z kapitanem kobiecej reprezentacji Tomaszem Wiktorowskim, może to dobry pomysł, by dać sobie jeszcze tydzień odpoczynku od napięć w relacjach z ojcem trenerem Piotrem Radwańskim.
Ze słowacką Australijką Jarmilą Gajdosovą (27. WTA) Radwańska przegrała niedawno w Madrycie. Była to jedna z tych porażek, które szczególnie zabolały ojca – w trzecim secie córka prowadziła 3:0, 40-15 i nie wszystko dało się wytłumaczyć pogłębiającą się kontuzją pleców.