Tenis w Sydney: single na tak, debel na nie

Agnieszka Radwańska wygrała w Sydney 6:1, 6:1 z siostrą Urszulą. Łukasz Kubot pokonał 7:6 (7-4), 7:5 Chorwata Ivana Dodiga

Publikacja: 10.01.2012 00:22

Tenis w Sydney: single na tak, debel na nie

Foto: Fotorzepa, BK Beata Kitowska

Rodzinne mecze nigdy nie są lubiane, ale obowiązek każe grać i może dobrze, że starsza z sióstr straciła niewiele czasu i sił, by pokonać młodszą. Mecz skończył się w 55 minut, niewiele się w nim działo, jeśli nie liczyć skutecznego przełamywania gemów serwisowych pokonanej.

Agnieszka spieszyła się do zwycięstwa z siostrą także dlatego, że wciąż odczuwa skutki długiego przeziębienia. Antybiotyki nie bardzo pomogły,  oby pomogło słońce Australii – taką nadzieję wyraża zaniepokojony trener Tomasz Wiktorowski. Dziś, w drugiej rundzie, odpoczynku  nie będzie, bo rywalka Agnieszki to Andrea Petkovic, nr 10 na świecie. Grały ze sobą często, bilans wygląda lepiej dla Polki (5-1), ostatni raz walczyły w pamiętnym październikowym finale dużego turnieju w Pekinie. Radwańska wygrała 7:5, 0:6, 6:4.

Mimo porażki w I rundzie Urszula dobrze zrobiła, przyjeżdżając do Sydney. Wygrane kwalifikacje dały jej 20 punktów rankingowych i prawdopodobnie powrót do pierwszej setki rankingu WTA. Stąd do najwyższego miejsca w karierze (62. w 2009 roku) jest  znacznie bliżej. W Sydney nie grają już Samantha Stosur (nr 5), która przegrała 2:6, 4:6 z Francescą Schiavone, oraz Wiera Zwonariowa (nr 6) pokonana 6:1, 6:2 przez już nieco zapomnianą Swietłanę Kuzniecową.

Łukasz Kubot wygrał z Ivanem Dodigiem po prawie dwóch godzinach walki. Chorwat (37. ATP) jest w rankingu o 20 miejsc wyżej niż Polak, czyli można mówić o małym sukcesie. Duży sukces będzie, jeśli Kubot wygra mecz II rundy z najwyżej rozstawionym Juanem Martinem del Potro (11. ATP).

Falstartem zakończył się pierwszy wspólny mecz w 2012 roku pary Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Polacy rozstawieni z nr. 3 przegrali w Sydney z Australijczykami Colinem Ebelthite'em i Marinko Matosevicem 6:7 (4-7), 6:7 (3-7). Tłumaczenie może być jedno: Matkowski poznał i przeżywa trudy ojcostwa.

W Melbourne podano rozstawienie Australian Open. Listy niemal zbieżne z rankingami WTA i ATP otwierają liderzy Karolina Woźniacka i Novak Djoković, Agnieszka Radwańska otrzymała nr 8. Wśród mężczyzn brakuje tylko kontuzjowanych Robina Soederlinga i Marina Cilicia, wśród kobiet już wiadomo, że nie zagra Venus Williams. Im bliżej turnieju (zaczyna się w poniedziałek), tym komunikaty zdrowotne Rogera Federera, Sereny Williams i Kim Clijsters brzmią bardziej optymistycznie.

Rodzinne mecze nigdy nie są lubiane, ale obowiązek każe grać i może dobrze, że starsza z sióstr straciła niewiele czasu i sił, by pokonać młodszą. Mecz skończył się w 55 minut, niewiele się w nim działo, jeśli nie liczyć skutecznego przełamywania gemów serwisowych pokonanej.

Agnieszka spieszyła się do zwycięstwa z siostrą także dlatego, że wciąż odczuwa skutki długiego przeziębienia. Antybiotyki nie bardzo pomogły,  oby pomogło słońce Australii – taką nadzieję wyraża zaniepokojony trener Tomasz Wiktorowski. Dziś, w drugiej rundzie, odpoczynku  nie będzie, bo rywalka Agnieszki to Andrea Petkovic, nr 10 na świecie. Grały ze sobą często, bilans wygląda lepiej dla Polki (5-1), ostatni raz walczyły w pamiętnym październikowym finale dużego turnieju w Pekinie. Radwańska wygrała 7:5, 0:6, 6:4.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?