Djoković lepszy od Nadala,nastał czas Azarenki

Djoković wygrał z Nadalem najdłuższy finał w historii Wielkiego Szlema. Nastał czas Azarenki

Publikacja: 30.01.2012 02:20

Wiktoria Azarenka wygrała wielkiego szlema pierwszy raz

Wiktoria Azarenka wygrała wielkiego szlema pierwszy raz

Foto: AP, Aaron Favila AF Aaron Favila

Serb i Hiszpan grali sześć godzin bez kilku minut. Pięć setów (5:7, 6:4 6:2, 6:7 (7-5), 7:5), które kazało patrzeć na tenis jak na walkę gladiatorów. Takiej intensywności wymian, determinacji i niezłomności nie tylko w Melbourne wcześniej nie widziano.

Novak Djoković i Rafael Nadal stworzyli widowisko, którego motywem przewodnim stała się odporność sportowca na krańcowy wysiłek. Nie finezyjna technika i mądra taktyka, tylko niemal dosłowna walka o zwycięstwo do upadłego. Obaj od pierwszych minut uderzali piłkę najmocniej, jak potrafili, obaj nie oszczędzali nóg, obaj chwytali każdą okazję zwiększenia nacisku na przeciwnika. Nie było w tym finale gwałtownych zrywów i upadków, które nagle zmieniały przebieg wydarzeń. Jeśli któryś osiągał chwilową przewagę, to mógł się spodziewać tylko jeszcze większej zaciekłości po drugiej stronie siatki.

Napięcie rosło, minuty mijały, podziw widowni zamieniał się w niedowierzanie. W szóstej godzinie walki Djoković i Nadal grali najdłuższe wymiany (ponad 30 odbić), wyciągali z rękawa najmocniejsze serwisy, trafiali piłką w linie tak samo często jak na początku. Widać było, że Hiszpan miał przygotowany z ekipą dalekosiężny plan na wygranie tego meczu. Stąd zmiana rakiety na cięższą, poprawa forhendu i widoczny powrót dawnej zaciętości.

Serb miał w czwartym secie Hiszpana pod ścianą, prowadził 5:3, ale wystarczyła chwila ulgi, może przedwczesnej radości, żeby stracił przewagę i w tiebreaku całego seta. Nie można się dziwić mistrzowi, że za ostatnie piłki meczu kilkakroć dziękował niebu znakiem krzyża.

- Nienawidzę przegrywać, ale to była taka porażka, po której mogę czuć się szczęśliwy - tak zaczął mowę po finale Rafael Nadal. Novak Djoković podsumował: - Czułem, że tworzyliśmy historię tenisa, szkoda, że nie mogło być remisu.

Finał Australian Open 2012 chyba trochę przestraszył starych mistrzów siedzących na trybunach. Rod Laver, Roy Emerson, Ken Rosewall musieli się zastanawiać, gdzie od ich czasów zaszedł tenis i co będzie dalej.

W finale kobiet stawką był nie tylko tytuł, ale też pierwsze miejsce w rankingu WTA dla Wiktorii Azarenki lub Marii Szarapowej.

Historia była przeciw Azarence - wcześniej jedyną Białorusinką w wielkoszlemowym finale była w 1988 roku Natasza Zwieriewa, ale w Paryżu przegrała ze Steffi Graf 0:6, 0:6. Doświadczenie też było przeciw Wiktorii - Maria Szarapowa wygrała w Australii dwa razy.

Azarenka zdobyła jednak pierwszy wielkoszlemowy tytuł po zaskakująco krótkim finale z Rosjanką. Godzina z okładem, 6:3, 6:0 i już wręczano Białorusince puchar i czek.

Tylko na początku spotkania Szarapowa skorzystała z debiutanckiego stresu rywalki, prowadziła 2:0 i była blisko kolejnego gema. Gdy Azarenka tylko trochę opanowała nerwy, ciąg dalszy stał się jednostronną demonstracją umiejętności nowej mistrzyni. Plan rywalki - atakować szybko i mocno - tylko przyspieszył katastrofę.

Porwać ten finał nie mógł, ale trzeba oddać białoruskiej tenisistce, że dojrzała do wielkich zwycięstw. Jest odporna psychicznie - Martina Navratilova twierdzi, że pod tym względem ma miejsce w pierwszej trójce świata. Kiedyś reagowała na porażki łzami, dziś mówi: - Rozpaczać po przegranym meczu to głupota. Tenis to tylko gra. Widziałam w swoim życiu ludzi, którzy ciężko pracują, a nie stać ich na zakup podstawowych artykułów. Widziałam ludzi, którzy ciężko chorują, żyją w urągających warunkach. To są prawdziwe problemy.

Wierzy w swe umiejętności, jej tenis, nawet jeśli nie wybitny, nie ma słabych stron. Poparty jest solidnym przygotowaniem fizycznym, na tle Szarapowej widać to było wyraźnie. Zarzuty ciągłego jęczenia na korcie Wiktoria odpiera twardo. - Nie jestem jedyną, która krzyczy. Tak grałam od dziecka. Byłam wątłą dziewczynką, krzyczałam, aby dodać sobie otuchy - wyjaśniała nieraz.

Po zwycięstwie przebrała się w podkoszulek z napisem "Mam go". Na czerwonym dywanie najcieplej po białorusku podziękowała babci. - Jak się nie wzruszać, kiedy jestem u niej i babcia wręcza mi 50 tysięcy białoruskich rubli, mówiąc: "Wnusiu, kup sobie coś słodkiego albo wyskocz na lody ze znajomymi" - opowiadała polskiemu dziennikarzowi.

Mówiła także, że jest patriotką, że znów jeździ często na Białoruś, choć zmieniła stałe miejsce pobytu z Arizony na Monte Carlo. Jeszcze przed sukcesami Azarenki tenis był na Białorusi sportem numer dwa, po hokeju. To zasługa Maksa Mirnego. Aleksander łukaszenko tuż po zwycięstwie wysłał Wice depeszę z podziękowaniami i dał Order Ojczyzny. Azarenka po prowadzenie w rankingu sięgnęła dzięki wielkoszlemowej wygranej, a i set do zera z Szarapową ma swoją wymowę. Białorusinka uniknie tych zarzutów o niezasłużony awans na szczyt, które kierowano do Karoliny Woźniackiej. Ale nie uniknie pytań, jak długo będzie królować.

—współpraca Tomasz Lorek z Melbourne

Serb i Hiszpan grali sześć godzin bez kilku minut. Pięć setów (5:7, 6:4 6:2, 6:7 (7-5), 7:5), które kazało patrzeć na tenis jak na walkę gladiatorów. Takiej intensywności wymian, determinacji i niezłomności nie tylko w Melbourne wcześniej nie widziano.

Novak Djoković i Rafael Nadal stworzyli widowisko, którego motywem przewodnim stała się odporność sportowca na krańcowy wysiłek. Nie finezyjna technika i mądra taktyka, tylko niemal dosłowna walka o zwycięstwo do upadłego. Obaj od pierwszych minut uderzali piłkę najmocniej, jak potrafili, obaj nie oszczędzali nóg, obaj chwytali każdą okazję zwiększenia nacisku na przeciwnika. Nie było w tym finale gwałtownych zrywów i upadków, które nagle zmieniały przebieg wydarzeń. Jeśli któryś osiągał chwilową przewagę, to mógł się spodziewać tylko jeszcze większej zaciekłości po drugiej stronie siatki.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?