Wytchnienie od jęków Wiktorii

Polskie emocje w Miami: Marion Bartoli rywalką Agnieszki Radwańskiej w półfinale

Publikacja: 30.03.2012 02:37

Miała być znów Wiktoria Azarenka, ale dziś w nocy zamiast niej była Francuzka, co dla kibiców Polki oznaczało znacznie większą nadzieję na finał. Powód był oczywisty: z Białorusinką Radwańska przegrywa ostatnio regularnie (bilans od stycznia: 0-4), a z Bartoli w sześciu poprzednich meczach straciła jedynie pierwszego seta, w 2007 roku podczas turnieju w Stuttgarcie.

Półfinał z Polką w roli faworytki zaczął się za późno, by przekazać wynik w tym wydaniu „Rz". Wiara w zwycięstwo tenisistki z Krakowa miała silne podstawy, choć tenis kobiecy to nie jest proste odzwierciedlenie reguł statystyki.

Francuzka potrafiła to udowodnić, gdy w ćwierćfinale zakończyła zwycięską serię Azarenki na sukcesie nr 26 i odebrała jej szansę na obronę tytułu sprzed roku. Wyjaśnienia obu stron były podobne. – Nie jestem superkobietą, choć chciałabym być. Po prostu fizycznie nie dałam rady – mówiła liderka rankingu światowego. – Pracuję niezmiernie ciężko i cieszę się, że widać efekty. Tak buduję wiarę w siebie – powtarzała szczęśliwa Bartoli. Warto przypomnieć, że Francuzka wygrywała z nr 1 na świecie także wcześniej: w 2007 roku z Justine Henin i dwa lata później z Jeleną Janković.

Niezależnie od wyniku półfinału, widzowie w Miami chyba nie mogli narzekać na zamianę – wreszcie mieli wytchnienie od jęków Azarenki.

Kto lubi rankingową arytmetykę, ten przed meczem już wiedział, że Polka obroniła czwarte miejsce na świecie. Karolina Woźniacka atakowała, ale nie spełniła pierwszego warunku wyprzedzenia Radwańskiej – przegrała półfinał z Marią Szarapową. Spotkanie było długie, chwilami dobre, Rosjanka walczyła z dawno niewidzianą energią.

W tej fazie turnieju warto pisać o premiach. Są odpowiednie do rangi Premier Manatory: za awans do półfinału organizatorzy dają czek na 164 tys. dolarów, pokonana finalistka otrzyma 352 tys., a mistrzyni 712 tysięcy.

Znany jest także już ciąg dalszy amerykańskiej wyprawy Agnieszki Radwańskiej do USA. Polka zagra w następnym tygodniu w turnieju na specyficznych amerykańskich kortach ziemnych w Charleston.

Kobiety –

1/4 finału: A. Radwańska (Polska, 5) – V. Williams (USA) 6:4, 6:1; M. Bartoli (Francja, 8) – W. Azarenka (Białoruś, 1) 6:3, 6:3.

Mężczyźni

– 1/4 finału: A. Murray (W. Brytania, 4) – J. Tipsarević (Serbia, 9) 4:6, 6:3, 6:4; R. Nadal (Hiszpania, 2) – J. W. Tsonga (Francja, 6) 6:2, 5:7, 6:4. Debel – 1/4 finału: M. Mirny, D. Nestor (Białoruś, Kanada, 2) – Ł. Kubot, J. Tipsarević (Polska, Serbia) 6:1, 6:4.

Miała być znów Wiktoria Azarenka, ale dziś w nocy zamiast niej była Francuzka, co dla kibiców Polki oznaczało znacznie większą nadzieję na finał. Powód był oczywisty: z Białorusinką Radwańska przegrywa ostatnio regularnie (bilans od stycznia: 0-4), a z Bartoli w sześciu poprzednich meczach straciła jedynie pierwszego seta, w 2007 roku podczas turnieju w Stuttgarcie.

Półfinał z Polką w roli faworytki zaczął się za późno, by przekazać wynik w tym wydaniu „Rz". Wiara w zwycięstwo tenisistki z Krakowa miała silne podstawy, choć tenis kobiecy to nie jest proste odzwierciedlenie reguł statystyki.

Tenis
Coco Gauff wygrała Roland Garros. Nowe porządki w Paryżu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek sprowadzona na ziemię. Będzie nowa królowa Paryża
Tenis
Roland Garros. Paryż w ekstazie, rewelacyjna Francuzka znów sprawiła sensację
Tenis
Iga Świątek w półfinale Roland Garros. Złapała wiatr w żagle
Tenis
Roland Garros. Jak Elina Switolina, kolejna rywalka Igi Świątek, pomaga walczącej Ukrainie