Młodsza z sióstr od połowy roku jeździ na turnieje z trenerem Maciejem Synówką. W ostatnich miesiącach kariera Urszuli wreszcie rozwija się w tempie, które zapowiadał ojciec Piotr Radwański. Jest od poniedziałku 36. w rankingu WTA (kolejny rekord kariery) i 27. w klasyfikacji „Race to Championships", która lepiej podkreśla bieżące sukcesy. Następny mecz w Tokio Urszula zagra z dobrą znajomą, polską Niemką Angelique Kerber (6. WTA). Próg jest wysoki, ale osiągalny.
Agnieszka Radwańska od kilku lat nie przegrywa z Janković, ale Serbka, choć dziś słabsza niż w latach szczytu formy, wciąż pozostaje groźną tenisistką. Była kiedyś mistrzynią aktywnej obrony (dziś ten tytuł raczej ma Polka), przypomniała sobie w drugim secie, że umie też atakować. Mecz przy stanie 6:2, 3:0 dla Radwańskiej wydawał się rozstrzygnięty, ale wtedy wróciła Jelena sprzed lat, twarda, nieustępliwa, wytrzymała.
Spotkanie od razu zyskało na atrakcyjności, zwrot akcji był tak niebezpieczny, że przy stanie 4:5 na korcie musiał pojawić się trener Tomasz Wiktorowski i uspokoić swoją podopieczną. Pomogło, chociaż przez kilka chwil po ostatniej piłce Agnieszka jeszcze nie mogła złapać tchu.
Powrót po US Open nie wygląda źle, tym bardziej że przy okazji można było oficjalnie ogłosić, iż Polka jako czwarta po Marii Szarapowej, Wiktorii Azarence i Serenie Williams zakwalifikowała się do turnieju mistrzyń w Stambule.
W 1/8 finału Agnieszka zagra z Jamie Hampton (91. WTA). Ranking trochę myli, Amerykanka dzielnie przeszła kwalifikacje, pokonała już w turnieju głównym Kaię Kanepi (15. WTA). Dała się także we znaki Polce wiosną tego roku w Indian Wells, tak się zapamiętała w walce, że przegrała ze skurczami mięśni nóg. Dziś ciąg dalszy polskich emocji.
Urszula Radwańska zagra z Kerber na korcie nr 1 trzeci mecz, można zakładać, że ok. 6.30 czasu polskiego, Agnieszka ma wyznaczone spotkanie z Hampton w tym samym miejscu, zaraz po siostrze.