Wyeliminowali ich Kanadyjczycy, którzy grają teraz w Vancouver z Włochami. Dla Milosa Raonica i kolegów to okazja, by pierwszy raz zagrać w półfinale. Rywale bywali tak wysoko i wyżej, ale dość dawno temu, ostatnio w 1998 roku. Jeśli Raonic zagra na miarę talentu i w deblu nie zawiedzie Daniel Nestor, to Andreas Seppi i Fabio Fognini mogą nie cieszyć się z awansu.
Bardzo ciekawy mecz, chyba najciekawszy, szykuje się w USA. Gospodarze grają w Boise (w stanie Idaho), na Novaka Djokovicia wystawili cztery wieże: Johna Isnera, Sama Querreya i braci Bryanów w deblu. Ten debel może okazać się decydujący, bo Janko Tipsarević ostatnio gra słabiej.
Łatwo wskazać obrońców Pucharu, Czechów, jako faworytów meczu z Kazachstanem, ale bez Berdycha (kontuzja ramienia) i z rekonwalescentem Radkiem Stepankiem (nie grał od Australian Open z powodu kontuzji szyi) może dojść do takiej niespodzianki, jaką Kazachowie sprawili dwa lata temu w Ostrawie. Stepanek nie został nawet wyznaczony do gier singlowych, ciężar gry muszą wziąć na siebie Jan Hajek i Lukas Rosol, a to może być za mało na Michaiła Kukuszkina i Andrieja Gołubiewa plus własne ściany w Astanie.
Tych ścian obawiają się nawet Francuzi w Buenos Aires, choć na papierze Jo-Wilfried Tsonga i Richard Gasquet to dziś znacznie większa siła niż Argentyńczycy Juan Monaco, Horacio Zeballos i David Nalbandian po kontuzji. Ten, który mógłby zrównoważyć szalę, Juan Martin Del Porto, już w grudniu zapowiedział, że w Pucharze Davisa w 2013 roku nie zagra, woli walkę o Wielkie Szlemy.
Historia też jest za Europejczykami i to zdecydowanie: wygrali pięć meczów, nie przegrali z Argentyną ani razu.