Bardzo czarna środa na trawie Wimbledonu

Są dni, gdy mistrzom trudno. Ale takiej środy w Wimbledonie nikt nie pamięta: siedem kreczów lub walkowerów i do tego odpadli Roger Federer, Maria Szarapowa, Wiktoria Azarenka, Jo-Wilfried Tsonga i Lleyton Hewitt

Publikacja: 26.06.2013 23:30

Bardzo czarna środa na trawie Wimbledonu

Foto: AFP

Krzysztof Rawa z Londynu

Mecz Federera z Serhijem Stachowskim zamykał wydarzenia na korcie centralnym. Kiedy Szwajcar w czwartym secie wciąż nie umiał poradzić sobie z Ukraińcem, kiedy przegrywał 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 5:7, 2:3 (z jednym przełamaniem serwisu) i stało się jasne, że Stachowski będzie gryzł trawę, by wygrać swe pozostałe gemy serwisowe, na trybunie prasowej nie było już gdzie palca włożyć.

Kto przegapił oświadczenie o rezygnacji z gry Wiktorii Azarenki i ominął podwójnie głośną porażkę Marii Szarapowej z Michelle Larcher De Brito, liczył na wybuch większy, niż porażka Rafaela Nadala ze Steve'em Darcisem. Warto było czekać.

Coś złego działo się z Federerem. Wściekły walił w czwartym secie rakietą w piłkę tak, jakby chciał przebijać beton ścian kortu. Nie celował w trawę, mierzył raz i drugi w rywala, co etykieta tenisowa ocenia nisko, choć taktyka wysoko. Zawziętości starczyło mu, by odrobić stratę, a potem znów się męczył, jak w poprzednich setach: 4:4, 5:5. Szwajcar miał nawet piłkę setową, ale gdy znów zobaczył Ukraińca przy siatce, nie pierwszy raz, nie wiedział, jak zdobyć ten decydujący punkt.

Serhij naprawdę poczuł ducha miejsca – nikt nie pamiętał, by bez przerwy biegał do przodu w ułamku sekundy, czasami nie zwracając uwagi czy serwował, czy nie. Zakodowany na atak, nie uznawał innych wyborów.

Co ważne, świetnie odrobił pracę domową, niemal każde minięcie wyczuwał tak, jakby miał czujnik laserowy w rakiecie. Niosło Ukraińca do tej wygranej, niosło tak mocno, że czasem uśmiechał się pod nosem po szczególnie ładnie wygranych piłkach.

Gdy w tie-breaku dotarł do piłek meczowych (prowadził 6-4), miał za sobą już dużą część widowni.

Pierwszy meczbol stracił, minięcie Federera trafiło w koncu tam, gdzie trzeba. Drugą piłkę grali przy serwisie Federera. Szwajcar nie ryzykował, uderzył tak, że zaczęła się wymiana, w lewo, w prawo, podcięcie i nagle bekhend obrońcy tytułu w aut.

Piszmy dla potomnych: w drugiej rundzie Wimbledonu 2013 17-krotny zwycięzca wielkoszlemowy, siedmiokrotny mistrz z londyńskiej trawy przegrał z nr 116. na świecie, Serhijem Stachowskim z Ukrainy 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 5:7, 6:7 (5-7). Teraz odrobina historii: wcześniej, czyli w pierwszej rundzie Federer odpadł w 2002 roku, w Wielkim Szlemie poszło mu ostatni raz gorzej w Roland Garros 2003 (też pierwsza runda). Skończyła się seria 36 kolejnych wielkoszlemowych ćwierćfinałów Szwajcara (początek dał Wimbledon 2004), z niżej klasyfikowanym tenisistą przegrał w 2002 roku w Wimbledonie (był to wówczas Mario Ancić, 154. na świecie).

Można te statystyki ciągnąć dłużej, ale przecież bohaterem dnia jest Stachowski. Ma 27 lat, wygrał cztery turnieje singlowe (jeden na trawie – w s'Hertogenbosch) i trzy deblowe, ale w Wielkim Szlemie – człowiek do bicia (szczyt – trzecia runda). Tenisistę z pierwszej dziesiątki świata pokonał w środę po raz pierwszy. Miał wcześniej 21 szans. Do wimbledońskiej biografii zgłosił, że gra obecnie bez trenera. Może nie człowiek-nikt, ale też nikt taki, kogo uważano za zdolnego do wielkich czynów.

W Paryżu zdobył niedawno krótkotrwałą sławę fotografując telefonem komórkowym ślad po spornej piłce. Potem zdjęcie dał na Twittera i zapłacił 1500 euro kary. Teraz o tamtym incydencie nikt nie będzie pamiętał. Teraz jest Serhij pogromca Rogera. Człowiek, który zaraz za kortem powiedział z uśmiechem: –

– Wygrałem z nimi dwoma na korcie centralnym: Rogerem Federerem i jego ego.

W środę 26 czerwca z Wimbledonu odpadła w sumie siódemka: John Isner (USA) skreczował po kontuzji lewego kolana, Steve Darcis (Belgia) – wiadomo, prawy bark, mecze walkowerem oddali jeszcze Wiktoria Azarenka (Białoruś) przez prawe kolano, Jarosława Szwedowa (Kazachstan) przez prawe ramię i Marin Cilić (Chorwacja) – lewe kolano. Bandaże Radka Stepanka (Czechy) na udzie w meczu z Janowiczem pewnie widziało sporo osób w Polsce. Ostatnią ofiarą przeciążenia lewej nogi był Jo-Wilfried Tsonga (Francja) w ciekawym meczu z pyskatym Ernestsem Gulbisem.

Walkower Azarenki wzięła z ochotą Flavia Pennetta, ale Michelle Larcher De Brito musiała walczyć o swoje sama i zrobiła to z energią, której wystarczyło na wszystkie strzały Szarapowej, pięć nerwowych piłek meczowych, i na krzyk, którego Masza też nie przebiła swoimi jękami.

W tym meczu spotkały się absolwentki tej samej akademii mocnych jęków i mocnych wymian – z Bradenton na Florydzie. Michelle jest Portugalką, ale od dawna mieszka na Florydzie. Ma 20 lat, nr 131 w rankingu. Jeszcze jedna z tych, które się dobrze zapowiadają, ale chwilę czekają na swój wielki dzień.

W czwartek czeka nas zakończenie drugiej rundy pań i panów, ciąg dalszy debli. Była bardzo czarna środa, czekamy na więcej kolorów, bo już niektórzy mówią, że bez Nadala, Federera, Szarapowej, Azarenki i jeszcze trójki byłych nr 1 w rankingach ATP i WTA (Janković, Woźniackiej i Hewitta – przegrał z Jamajczykiem Dustinem Brownem) Wimbledon szarzeje i zgaśnie.

Nie zgaśnie, choć chwilę potrwa zanim świat nauczy się nazwisk nowych kandydatów na mistrzów. Może zresztą nie całkiem nowych, bo Andy Murray gra dalej. Ta środa dla Brytyjczyków czarna przecież nie była.

Polskie mecze w czwartek:

Kort centralny: Agnieszka Radwańska – Mathilde Johansson (Francja), 2. mecz

Kort nr 9: Łukasz Kubot, Marcin Matkowski – Johan Brunstrom (Szwecja), Raven Klaasen (RPA), 1. mecz

Kort nr 14: Urszula Radwańska – Alison Riske (USA), 4. mecz

Kort nr 17: Michał Przysiężny – Kevin Anderson (RPA), 2. mecz

Kort nr 19: Tomasz Bednarek, Mateusz Kowalczyk – Ricardas Berankis (Litwa), Yen-Hsun Lu (Tajwan), 1. mecz

Mecze na korcie centralnym zaczynają się od 14. czasu polskiego, na pozostałych od 12.30.

Krzysztof Rawa z Londynu

Mecz Federera z Serhijem Stachowskim zamykał wydarzenia na korcie centralnym. Kiedy Szwajcar w czwartym secie wciąż nie umiał poradzić sobie z Ukraińcem, kiedy przegrywał 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 5:7, 2:3 (z jednym przełamaniem serwisu) i stało się jasne, że Stachowski będzie gryzł trawę, by wygrać swe pozostałe gemy serwisowe, na trybunie prasowej nie było już gdzie palca włożyć.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Tenis
Miami. Iga Świątek na Florydzie już wygrywa
Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń