Obie drużyny są już w Warszawie i trenują na twardym korcie. Podczas konferencji prasowej kapitan Radosław Szymanik zgodził się z tezą, że większe szanse mają Polacy, ale zastrzegł, że w Pucharze Davisa rankingi nie grają.
Niekiedy grają natomiast nerwy, a jest to mecz drugiej rundy rozgrywek strefowych, ostatni krok do baraży o grupę światową. Jerzy Janowicz i koledzy pokazali pewne miny i dobry humor. – O nawierzchni zadecydował Jerzy – lider drużyny – po konsultacjach z pozostałymi tenisistami. Wybraliśmy twardy, dość szybki kort, bardziej ze względu na nasze atuty niż po to, by przeszkadzać rywalom – powiedział kapitan.
Janowicz z pokerową miną mówił o nieudanej wyprawie do USA. – Nie chcę opowiadać, co się tam wydarzyło. Doskonale to wiem, ale nie mam zamiaru się tym z nikim dzielić. Jestem dobrze przygotowany do Pucharu Davisa. Tuż po powrocie z Ameryki zacząłem treningi w hali, bo to coś innego. Uważam, że moja gra jest naprawdę fajna. Z nogą nie mam większych problemów. Czasem jeszcze po większym wysiłku spuchnie, zaboli w nocy, ale to nic groźnego – zapewniał.
Także Michał Przysiężny potwierdził, że z kontuzją dłoni jest już wszystko w porządku, od dwóch tygodni może ćwiczyć z pełnym zaangażowaniem. Debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski dodali, że ostatnie porażki w Ameryce należy oceniać tak: – Wyniki były słabe, ale gra dobra.
Liderem Chorwatów będzie Marin Cilić (26. ATP, grał z Janowiczem raz i przegrał), drugim singlistą niemal na pewno 17-letni Borna Corić (295. ATP). W grze podwójnej na kort wejdą Mate Pavić (w deblu 53. ATP) i Marin Draganja (50.) – także obaj młodzi.