Janowicz, Przysiężny i Kubot pojechali do Halle, gdzie w górze drabinki są Rafael Nadal i Roger Federer. Trzy polskie mecze, trzy porażki, jeden wygrany set. Bilans wygląda słabo, choć najwięksi optymiści jeszcze przypominają, że rok temu na starcie sezonu gry na trawie było podobnie, a potem oglądaliśmy polski ćwierćfinał Wimbledonu.
Mecz Janowicza zostawił jednak smętne wrażenie, przypomniała się niedawna seria porażek, serwis najlepszego polskiego tenisisty zawodził (13 podwójnych błędów). Pozostaje wierzyć, że treningi coś zmienią. Janowicz nie planuje już startu przed Wimbledonem.
Łukasz Kubot grał z Kolumbijczykiem Alejandro Fallą (69. ATP), tenisistą bardziej upartym, niż zdolnym, ale i tyle wystarczyło, by przegrać z nim dwa z trzech setów (2:6, 6:3, 3:6). Polak z Robertem Lindstedtem grają jeszcze w deblu, są rozstawieni z nr 1, w pierwszym meczu zmierzą się z Yen-Hsun Lu i Oliverem Marachem. Po Halle druga polska rakieta będzie jeszcze szukać formy w turnieju w s'Hertogenbosch.
W przypadku Urszuli Radwańskiej też nie ma dobrych wiadomości. Mecz w Birmingham z Australijką Casey Dellacqua (43. WTA) był krótki, zaczął się od 0:5 dla rywalki Polki, potem było niewiele lepiej (1:6, 3:6).
Starsza siostra Uli – Agnieszka, zaczyna mecze na trawie od turnieju w Eastbourne w przyszłym tygodniu. Raz tam wygrała (2008), potem bywało gorzej (ostatnio dwa razy przegrywała w pierwszej rundzie), lecz może kolejne starty na trawie, wedle większości opinii, nawierzchni wygodniejszej dla Polki, przyniosą więcej optymizmu przed Wielkim Szlemem w Londynie.