Lepchenko już umie wygrać z Radwańską

Agnieszka Radwańska zaczęła i po dwóch godzinach z okładem zakończyła turniej w Stanford. Przegrała z Varvarą Lepchenko 3:6, 6:3, 4:6. Następny start Polki – od 4 sierpnia w Montrealu

Publikacja: 31.07.2014 02:08

Lepchenko już umie wygrać z Radwańską

Foto: AFP

Z Amerykanką Varvarą Lepchenko (do 2007 roku Warwarą Lepczenko – urodzoną w Uzbekistanie, córką Ukraińca i Rosjanki) Radwańska wygrywała do środy pięciokrotnie, to znaczy za każdym razem, gdy spotykały się na korcie.

Nie zawsze były to łatwe i krótkie mecze. Powody były znane: Varvara gra forhend i serwuje lewą ręką, do tego ma dość dużo siły, chociaż nie zawsze dobrze kontrolowanej. Za szóstym razem było podobnie, choć głównym problemem Polki była przede wszystkim własna gra. Długa przerwa po Wimbledonie, mimo treningów, zrobiła jednak swoje. Początek był zatem nieudany, w pierwszym secie Agnieszka przegrała trzy gemy przy własnym podaniu, tylko jeden szybko odrobiła.

Dopiero w połowie drugiego seta Radwańska zaczęła wygrywać mocne wymiany, przypomniała sobie i widzom, że umie grać w aktywnej obronie. To był najlepszy dla niej fragment meczu, wreszcie zaczęła rządzić na rozgrzanym słońcem korcie, tym bardziej, że rywalka dość regularnie oddawała punkty po prostych błędach, często marnując wypracowane w pocie czoła przewagi.

Minęło półtorej godziny, na tablicy pojawił się remis w setach. Ciąg dalszy jednak nie zachwycił. Amerykanka znów wyszła w przód, przełamała serwis Polki przy stanie 2:2, za chwilę było jednak 3:3, ale poważne obawy, że Lepchenko (59. WTA) pierwszy raz pokona piątą rakietę świata, wciąż nie mijały.

Siódmy gem rozgrywały chyba z kwadrans, podawała Polka. Raz jedna, raz druga była o krok od sukcesu, w końcu Agnieszka obroniwszy cztery piłki dające gem rywalce, objęła prowadzenie. Lepchenko zaraz się jej zrewanżowała, prowadziła 5:4 i serwowała. Gem nie był długi, w nim zmarnowana szansa Polki przy siatce i zasłużona złość na siebie. Gdy Lepchenko prowadziła 40-15, o zmianę wyniku było już zbyt trudno.

Trochę szkoda tego falstartu, bo z kolejną rywalką mogło być lżej. Sachia Vickery (193. WTA) to nieznana amerykańska nastolatka, wiadomo tylko, że ma 19 lat, ciemny kolor skóry, urodziła się w Hollywood i w zeszłym roku została mistrzynią USA juniorek. W tym roku przeszła dwie rundy kwalifikacji i dwie rundy turnieju głównego. Zagra pierwszy raz w ćwierćfinale turnieju WTA.

Turniej w Stanford jest pierwszym z cyklu Emirates US Open Series, który poprzedza Wielki Szlem w Nowym Jorku (i daje najlepszym dodatkową motywację finansową, premie specjalne, do miliona dolarów, w przypadku wygranych także w US Open). W zeszłym roku Agnieszka Radwańska grała w Stanford w finale, przegrała z Dominiką Cibulkovą. W tym nie obroniła zatem 320 punktów rankingowych.

Stanford. Turniej WTA (710 tys. dol.). II runda:

V. Lepchenko (USA) – A. Radwańska (Polska, 2) 6:3, 3:6, 6:4; S. Vickery (USA) – ?. Puig (Portoryko) 6:7 (4-7), 6:2, 6:1.

Z Amerykanką Varvarą Lepchenko (do 2007 roku Warwarą Lepczenko – urodzoną w Uzbekistanie, córką Ukraińca i Rosjanki) Radwańska wygrywała do środy pięciokrotnie, to znaczy za każdym razem, gdy spotykały się na korcie.

Nie zawsze były to łatwe i krótkie mecze. Powody były znane: Varvara gra forhend i serwuje lewą ręką, do tego ma dość dużo siły, chociaż nie zawsze dobrze kontrolowanej. Za szóstym razem było podobnie, choć głównym problemem Polki była przede wszystkim własna gra. Długa przerwa po Wimbledonie, mimo treningów, zrobiła jednak swoje. Początek był zatem nieudany, w pierwszym secie Agnieszka przegrała trzy gemy przy własnym podaniu, tylko jeden szybko odrobiła.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu