Są tacy, którzy najchętniej liczą Agnieszce miliony, więc też przypomnijmy – pierwszy milion dolarów w premiach za grę zarobiła w sierpniu 2008 roku, teraz ma tych milionów z tenisa grubo ponad 16,5. Daje sobie radę. Gdy zauważyć, że reklamuje polskie kuchenki, japońskie auta, szwajcarskie zegarki, włoskie ubiory i buty sportowe, francuskie rakiety tenisowe, usługi brytyjskiego banku, amerykańskie serniki, burgery, pizze, steki, makarony i sałatki, operatora sieci komórkowej (główny właściciel zarejestrowany w Luksemburgu) oraz sieć niemieckich drogerii przejętych przez polski biznes – to widać, że daje też radę poza kortem.
Ten sezon, gdy spojrzeć w statystyki, jest wbrew pozorom dość podobny do innych – 46 zwycięstw, 19 porażek, doliczając już dwa mecze z Pekinu. Rok i dwa lata temu było trochę lepiej: 56-19, 59-19, w 2011 roku mniej więcej tak samo: 46-18, cofając się jeszcze bardziej: 33-19, 44-23 i 54-19 w 2008 roku.
By nie nudzić liczbami za długo – o nagłym spadku tenisowych umiejętności mowy być nie może. Agnieszka gra, jak grała, a to, co budzi głosy krytyki, to fakt, że nie gra wyraźnie lepiej, że nie wygrała jeszcze w Wielkim Szlemie, że jakby przestała dążyć do tego celu. Że w meczach z kilkoma największymi tenisistkami świata nie potrafi pokonać przede wszystkim samej siebie. W dodatku co jakiś czas przegrywa z taką Bethanie Mattek-Sands (48. WTA), Ajlą Tomjanović (72.), Varvarą Lepchenko (59.), Shuai Peng (39.), Caroline Garcią (49.) lub Robertą Vinci (44.), by wymienić tylko największe tegoroczne wpadki.
Krytycy lub pochlebcy Agnieszki rzadko analizują wszystko dokładnie, bo w sporcie najczęściej obowiązuje opinia: „Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz". W bilansie najlepszej polskiej tenisistki mało kto widzi dni i tygodnie spędzane od lat u lekarzy, poważną kontuzję dłoni, operację stopy, przewlekłe problemy z barkiem. Mało kto chce pamiętać, jak wyglądają korty Nadwiślana, na których dwa razy dziennie trenowała za młodu, ile poświęciła, by dojść tam, gdzie jest.
Nie wszyscy znają zdjęcie, które kilka lat temu puścił w obieg tata Robert Piotr Radwański: Agnieszka pokazuje dokładnie, w ilu miejscach ma plastry, opatrunki i zabezpieczenia chorych miejsc, pęcherzy i odcisków, chwilę przed wyjściem z szatni na ważny mecz jako tzw. zdrowa.
Nie wszyscy analizują jej możliwości fizyczne, reakcję na trening siłowy, którego i tak domaga się co drugi samozwańczy trener, widząc drugi serwis Radwańskiej. Nie wszyscy chcą widzieć nowe, młode i silne dziewczyny, którym żadna delikatna Radwańska ze swą szczególną grą niestraszna. Nie wszystkim chce się spojrzeć w kalendarz i zauważyć, ile dni zajmują podróże i turnieje i jak trudno włożyć w terminarz zawodowej tenisistki mikrocykle treningowe, kilkanaście dni spokojnej pracy nad kolejną poprawą umiejętności. Nie wszyscy chcą wierzyć, że trener Tomasz Wiktorowski, fizjoterapeuta Krzysztof Guzowski i partner treningowy Dawid Celt tworzą grupę, która wie, co robi, i ma plan.