Nie można liczyć, że Djoković zostawi sprawy w rękach rywali. Dwie godziny przed meczem z Isnerem ćwiczył na pustym stadionie ośrodka Crandon Park odbiór mocnych serwisów (trener uderzał piłki z połowy kortu). Przydało się, bo parę godzin później odbierał przy siatce gratulacje Amerykanina.
– John jest dziś prawdopodobnie najlepszym fachowcem od serwisu na świecie, ale udało mi się odbić wiele jego podań. To był jeden z kluczy do zwycięstwa. Zmusiłem go do wymian, do zwiększonego wysiłku na korcie i w ten sposób dałem radę – mówił Serb.
Pierwszy set ich spotkania trwał godzinę, wypełniony po brzegi stadion zobaczył sporo atrakcji. Isner długo się trzymał, ale w tie-breaku zdobył tylko dwa punkty z pięciu szans przy swoim podaniu.
– Novak jest dziś prawdopodobnie najlepszym fachowcem od odbioru serwisu na świecie. W dodatku, ma niezwykłą wiarę w siebie, wygrał przecież tak wiele spotkań. Powinienem grać lepiej, by go pokonać, albo on był po prostu za dobry – mówił Amerykanin.
W niedzielę finał Djoković – Murray. Wszelkie porównania wskazują na Serba, ale kto wie, czy Szkot nie będzie się starał bardziej, niż zwykle, choćby dlatego, że za tydzień bierze ślub z Kim Sears.