Wciąż nie ma silnego na lidera światowego tenisa. Wydawało się, że po zwycięstwach w Indian Wells i Miami Serb trochę zwolni tempo na ceglanej mączce, ale nie zwolnił. Dopiero w finale z Czechem przez moment wyhamował, ale to tylko z powodu deszczu, który na kilkadziesiąt minut przerwał spotkanie, nieco rozkojarzył mistrza, raczej pomógł jego rywalowi.
Finał był ciekawy, choć pogoda przeszkadzała. Berdych miał niezły start, wygrał kolejno 10 piłek, ale w połowie seta stracił cenną przewagę. Im bardziej Djoković jest zagrożony, tym lepiej gra, więc gdy Czech miał znów szanse przełamania serwisu Serba, ten znów wykonał skuteczny kontratak.