Nie będzie oczekiwanego po cichu półfinału Rafael Nadal – Murray (zaraz po wygranym przez Szkota finale w Madrycie, byłby to na pewno przebój). – Obudziłem się wyczerpany, później nic nie przeszło. Czułem się także wypompowany podczas rozgrzewki – mówił Andy Murray tłumacząc się z faktu oddania meczu Davidowi Goffinowi.
Powód może być zrozumiały. Do startu Roland Garros zostało 10 dni. Przez dwa i pół tygodnia Szkot zagrał 10 zwycięskich meczów na kortach ziemnych, zdobył tytuły w Monachium i Madrycie. – Po prostu próbuję podejmować racjonalne decyzje – dodał na zakończenie swego udziału w turnieju w Rzymie.
Rafael Nadal w 1/8 finału znów zagrał tak, że można było uwierzyć, iż wraca do dawnej wielkości. John Isner, choć ostatnio pokazywał zwyżkę formy (wygrał w ostatnich tygodniach kolejne 84 gemy przy własnym serwisie), niewiele mógł zdziałać, gdy widział przed sobą biegającą ścianę.
Hiszpan skończył zatem ładną serię Amerykanina na liczbie 86 zwycięskich gemów, a to oznaczało wygrany set 6:4. W drugim było podobnie – jedno przełamanie serwisu Isnera i po meczu. Może jednak ósmy tytuł Nadala na Foro Italico jest możliwy.
Wyjazd z Rzymu Sereny Williams też trochę zmartwił widzów, w końcu broniła tytułu z ubiegłego roku. Amerykanka zaczęła turniej od efektownego zwycięstwa nad mocną Anastazją Pawliuczenkową, ale z Christiną McHale grać nie chciała. Łokieć rozbolał Serenę już w Madrycie, podczas przegranego półfinału z Petrą Kvitovą. Liderka rankingu światowego po swojemu zapewniła, że za dziesięć dni w Paryżu wszystko będzie dobrze.