Na stronie WTA Tour przez dzień czy dwa królowało interesujące zdjęcie Polki z łukiem w ręku tuż obok postumentu, na którym tak samo z łuku mierzył odlany z brązu Robin Hood.

Agnieszka na razie dobrze na korcie naśladuje literackiego bohatera, trafia piłką, gdzie chce, prowadzi grę, oko i rękę ma pewne, może tylko nie oddaje biednym tego, co zarobi na bogatych koleżankach.

W piątek odprawiła Lauren Davis (tę, która po obronie ośmiu meczboli wygrała z Magdą Linette w drugiej rundzie) tak samo gładko, jak wcześniej Ałlę Kudriawcewą i Christinę McHale. Nie ma na co narzekać, jak na budowanie formy na kortach trawiastych – nieduży turniej w Nottingham sprawdza się nieźle.

– Mecz był trudny, trochę musiałam się postarać. Jednak spróbuję wygrać pięć meczów, jak obiecywałam. Spotkanie w półfinale z Moniką Niculescu wydaje się na razie najtrudniejszym z dotychczasowych. Ale i tak jest dobrze, trzy wygrane mecze, im więcej ich na trawie, tym lepiej przed Wimbledonem... – mówiła reporterowi chwilę po zwycięstwie.

Z Niculescu grały raz, dawno temu (w 2009 roku w Linzu), wygrała Polka. Jeśli tylko nie ulegnie monotonii podcinanych forhendów Rumunki (obecnie 61. WTA), znów powinno być dobrze. Mecze z Nottingham pokazuje Eurosport 2.