W rywalizacji pań trzeba powitać nową młodą heroinę ze Szwajcarii – panna Bencic, rocznik 1997, wygrała w półfinale w Toronto z Sereną Williams, już to daje odpowiedni rozgłos, a gdy dodać inne zwycięstwa: nad Eugenie Bouchard, Karoliną Woźniacką, Sabiną Lisicki, Aną Ivanović i w finale nad cierpiącą, ale długo groźną Simoną Halep – widać, że to sukces rzetelny, a nie żaden splot szczęśliwych okoliczności.
Szwajcarka długo dziękowała po finale wszystkim bliskim i współpracownikom, nie zapomniała o mamie Martiny Hingis – pani Melanie Molitor, która stała się jej mentorką. To drugie zwycięstwo Belindy w turnieju WTA, pierwsze było w czerwcu w Eastbourne, w finale pokonała wtedy Agnieszkę Radwańską.