Cuda na kortach w Singapurze

Agnieszka Radwańska zagra w sobotę w półfinale mistrzostw WTA. Maria Szarapowa zwyciężyła dla Polki.

Aktualizacja: 29.10.2015 22:39 Publikacja: 29.10.2015 20:02

Agnieszka Radwańska po mistrzowsku wyszła z opresji i zagra w półfinale.

Agnieszka Radwańska po mistrzowsku wyszła z opresji i zagra w półfinale.

Foto: AFP

W hali w Singapurze wypełnił się jedyny scenariusz na sukces Agnieszki: najpierw jej zwycięstwo 7:6 (7-5), 6:1 nad Simoną Halep, potem wygrana Marii Szarapowej z Flavią Pennettą 7:5, 6:1.

Będzie się wspominać to, co zrobiła Radwańska w meczu z Halep. Wystartowała wprawdzie wolno, przegrywała 0:2 i 1:3, lecz już w połowie seta wyrównała i mały niepokój minął. Prowadząc 5:4, Polka miała dwie piłki setowe, których nie wykorzystała. Chwilę później jej rywalka trzy razy mogła zdobyć gema serwisowego Agnieszki i nie dała rady. To były już te chwile, gdy Radwańska zaczęła się wznosić na szczyty możliwości.

Kwintesencję talentu Agnieszki wszyscy zobaczyli w tie-breaku kończącym pierwszy set. Przegrywała 1-5, tata Rumunki Stere Halep już zrywał się z krzesełka, by bić brawo na okoliczność sukcesu, ale nikt nie przewidział, że w głowie Polki zamiast strachu lub rezygnacji pojawi się taka determinacja, podlana sporą fantazją.

Punkt po punkcie likwidowała przewagę Simony, robiła to z wdziękiem i odwagą. Fruwała nad kortem, atakowała, smeczowała, grała skróty, wyczyniała tenisowe cuda, na nic nie czekała. Prowadząc 6-5, wygrała decydującą piłkę tak, że komentatorzy wołali o akcji dekady.

Set wygrany, tata Stere usadzony, reszta na stojąco biła brawo. Pozostało wygrać jeszcze raz, co okazało się zadaniem względnie łatwym – w głowie rumuńskiej tenisistki kłębiły się czarne myśli, a uskrzydlona Polka jeszcze wzmocniła atak. Ostatni gem drugiego seta Rumunka przegrała do zera, widać było, że chciała już umknąć do szatni.

Agnieszka odebrała należne wiwaty, przyjęła bukiet od nowego szefa WTA Steve'a Simona i dyrektorki turnieju Melissy Pine z okazji 500. zwycięstwa w WTA Tour. Wiedziała, jak wszyscy, że pięknie, bo pięknie, lecz spełniła dopiero pierwszy z dwóch warunków awansu.

– Weszłam na kort niemal bez treningu. Byłam tak zmęczona i trochę podłamana, że za całe przygotowania posłużyły dwie sesje z fizjoterapeutą. Może ten mały odpoczynek podziałał. Nie sądziłam, że mogę wygrać tie-break z Simoną, lecz nagle poczułam się tak swobodna, że zaczęłam grać dobre uderzenia we właściwych chwilach. Trochę więcej agresji, nieustępliwa walka i się udało. Teraz będę kibicować Marii – mówiła Polka.

Rosjanka pomogła w doskonałym stylu – choć także zaczęła spotkanie nieco rozproszona, przegrywała 0:2 i 2:4. Gdy wzmocniła serwis i tempo wymian, to z zasadnych marzeń Włoszki o półfinale (wystarczał jeden wygrany set) szybko zostały strzępy. Żadnych kalkulacji Maszy, żadnego zwolnienia ręki – jak wygrywać, to właśnie tak, by widać było mistrzowski blask.

W piątek poznamy rywalki Szarapowej i Radwańskiej – najpierw (od godz. 9 czasu polskiego) zagrają Garbine Muguruza z Petrą Kvitovą, potem Andżelika Kerber z Lucie Safařovą.

Tenis
Emma Navarro. Córka miliardera wybrała tenis i idzie własną drogą
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Tenis
Novak Djoković – Carlos Alcaraz. Produkt klasy premium
Australian Open
Sensacyjna porażka Coco Gauff. Kim jest Paula Badosa, która była kiedyś jak zepsuta zabawka?
Tenis
Iga Świątek i doping. Światowa Agencja Antydopingowa podjęła decyzję
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego