Niewiele brakowało, by bohaterką finału została Maria Szarapowa. Przyznać trzeba, że Rosjanka zrobiła ile mogła: w sobotę wyrównała stan rywalizacji na 1-1, wygrywając z Pliškovą. W niedzielę po świetnym meczu pokonała Kvitovą, choć zaczęła od przegranego seta.
Maria była szczęśliwa, w zasadzie załatwiła sobie tym startem występ olimpijski w Rio (gra w FedCup jest jednym z warunków uczestnictwa w igrzyskach), byłoby pięknie dołożyć sam puchar. – Dla mnie osobiście to niezwykle osiągnięcie, gdyż nigdy wcześniej nie grałam w finale – przypominała Rosjanka z Florydy.
Prowadzenie 2-1 wydawało się obiecujące, ale gdy Karolina Pliškova zwyciężyła Anastazję Pawliuczenkową i wyrównała, rozstrzygnięcie musiał przynieść ostatni mecz – w Pucharze Federacji jest to debel.
Decydujący mecz poprzedziły ciekawe taktyczne działania kapitanów: Petr Pala wycofał z walki Lucie Safařovą (czwartą deblistę w rankingu światowym), uznał, że lepiej będzie raz jeszcze posłać na kort w O2 Arena Karolinę Pliškovą razem z Barborą Strycovą. Pani kapitan Anastazja Myskina zrobiła podobnie: wycofała Jekaterinę Makarową (nr 10 rankingu deblowego) – na jej miejsce do Jeleny Wiesniny dodała pokonaną niewiele wcześniej w singlu Anastazję Pawliuczenkową.
Wygrała odwaga Petra Pali, chociaż znów na rozstrzygnięcie trzeba było trzech setów. Pliškova i Strycova zaczęły od małej porażki, lecz potem umiały pięknie odwrócić losy spotkania, pozostawiając dwa zwycięstwa Maszy Szarapowej bez nagrody. Większe znaczenie miały punkty Pliškovej.