Miło zauważyć, że Agnieszka Radwańska po dobrym końcu starego roku ma też dobry początek nowego – odebrała puchar króla Tajlandii za wygraną w pokazowym turnieju w Hua Hin i mogła z poczuciem dobrze wykonanej pracy pojechać na start sezonu do Shenzen.
Wybrała jeden z siedmiu chińskich turniejów WTA, względnie nieduży (pula 426,75 tys dol.), taki w sam raz na spokojny początek przed podróżą do Australii. Polka jest rozstawiona w Shenzen z nr 1, nr 2 to Petra Kvitova, więcej groźnych rywalek nie widać, choć nr 6 – Eugenie Bouchard kiedyś na to miano zasługiwała.
W Chinach zacznie rok także Magda Linette, jak dobrze pójdzie, to może w ćwierćfinale zmierzą się dwie Polki. Miała tam grać także Urszula Radwańska, ale uznała z nowym trenerem Radosławem Nijakim, że lepiej będzie zostać dłużej w kraju, trenować i zacząć pracę za tydzień w Hobart na Tasmanii.
Panie miały jeszcze do wyboru w pierwszym tygodniu turnieje w Auckland (226,75 tys. dol.), tam gwiazdami są trzy byłe liderki rankingu WTA: Venus Williams, Ana Ivanović i Karolina Woźniacka oraz dwie mistrzynie wielkoszlemowe: Swietłana Kuzniecowa i Francesca Schiavone; w Brisbane – pierwsza czwórka to Simona Halep, Garbine Muguruza, Maria Szarapowa i Andżelika Kerber oraz Puchar Hopmana w Perth, czyli nieofcjalne mistrzostwa świata drużyn mieszanych. Na tę ostatnią propozycję zgodziła się Serena Williams (zagra z Jackiem Sockiem), a także Karolina Pliškova, Sabine Lisicki oraz Elina Switolina.
Męski tenis zawodowy także zaczyna wchodzić na wysokie obroty w kilku miejscach – najwięcej do wygrania jest w stolicy Kataru Dausze (pula 1,284 mln dol.), tam pojawią się Novak Djoković, Tomas Berdych, David Ferrer oraz Rafael Nadal.