Boli sama porażka, a przede wszystkim jej nieuchronność. W meczu były wprawdzie emocjonujące momenty, ale gdy przychodziło do decydujących rozstrzygniąć w obu setach, Chorwatka twardo stawiała na swoim i wygrała 6:4, 6:4. Pojedynek trwał 80 minut.
W swoich gemach serwisowych Konjuh nie miała większych problemów (86 procent wygranych piłek przy pierwszym podaniu), a przy drugim serwisie Radwańskiej nie bała się returnować ostro. Mecz odbywał się na korcie centralnym przy zamkniętym dachu, bo zapowiadano deszcz. Radwańska nie była zadowolona z faktu, że przyszło jej grać praktycznie w hali, uznała, że to warunki lepsze dla rywalki mocno serwującej i uderzającej potężnie z głębi kortu.