15-letnia zawodniczka miała otrzymać pozytywny wynik testu antydopingowego. Jak się okazuje, ma chodzić o Trimetazydynę, czyli lek do stosowania w różnego typu bólach w klatce piersiowej. Rosjanie bronią się, sugerując, że zawodniczka zażyła ten preparat z powodu napadów dusznicy bolesnej.
Cała sprawa jest o tyle poważna, że Rosjanie z Walijewą w składzie wywalczyli złoty medal igrzysk olimpijskich w Pekinie w rywalizacji drużynowej. We wtorek miała odbyć się dekoracja medalowa, jednak nie doszła ona do skutku z "powodów prawnych".
Czytaj więcej
Ceremonia przyznania medali po konkursie łyżwiarstwa drużynowego w Pekinie została opóźniona "z powodów prawnych". Jak podaje serwis insidethegames.biz cytowany przez Onet, może chodzić o doping zawodników Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, którzy zdobyli złoto. Rosjanie mają zakaz reprezentowania swojego kraju na IO właśnie przez aferę dopingową.
W czwartek odbyło się spotkanie dziennikarzy z Markiem Adamsem, rzecznikiem prasowym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Najczęściej mówił on jednak o tym, że nie może komentować spekulacji i nie może odnieść się do całej sprawy, bo byłoby to niewłaściwe - informuje Onet.
Problemem jest wiek Kamiłi Walijewej. Światowy Kodeks Antydopingowy daje specjalny status osobom, które nie ukończyły jeszcze 16. roku życia. Oznacza to, że ewentualne sankcje mają inny charakter niż w przypadku pozostałych zawodników. Zwykle przyłapanie na dopingu skończyłoby się dyskwalifikacją, ale w tym wypadku może być mowa o innym ukaraniu Walijewej. Rosyjscy dziennikarze twierdzą, że pozytywny wynik miał miejsce w grudniu, a w organizmie zawodniczki wykryto wówczas śladowe ilości zabronionej substancji.