To, że z nikim nie dzielimy się Euro 2008, buduje prestiż Polsatu. Nawet gdyby Polacy odpadli już w fazie grupowej i nie udałoby nam się odzyskać wydanych na licencję 15 mln euro, korzyści przyjdą później – przekonuje Marian Kmita, szef Polsatu Sport.
Według informacji „Rz” nie ma już najmniejszych szans na porozumienie z TVP. Polsat kupił prawa, gdy awans Polaków na turniej nie był pewny, liczył jednak, że część pieniędzy uda się odzyskać, sprzedając sublicencję – tak jak to było w przypadku mistrzostw świata w 2002 i 2006 roku. Stacja Zygmunta Solorza żądała 10 mln euro, TVP proponowała 7,5, a teraz podobno nie chce zapłacić nawet tyle.
Jak się dowiedzieliśmy, Polsat ma też zamiar zrezygnować z pozywania TVP do sądu. Wcześniej zapowiadał pozew z żądaniem zapłaty 10 mln euro, bo tyle, zdaniem przedstawicieli stacji, zgodziła się zapłacić telewizja publiczna w ustnej umowie zawartej 14 grudnia. Według TVP żadnej umowy nie było.
„Zarząd TVP jest gotowy do dalszych rozmów z telewizją Polsat na temat zakupu sublicencji, jednak z poszanowaniem zasad partnerstwa i interesu obu stron, a w szczególności z zachowaniem proporcji między zakresem i wartością nabywanych praw a wydatkowaną na nie kwotą pieniędzy” – to cytat z wczorajszego komunikatu prasowego. Nieoficjalnie wiadomo, że redakcja sportowa nie miała na negocjacje żadnego wpływu. Kierował nimi Piotr Farfał, członek zarządu TVP. Obecnie na Woronicza trwa audyt zewnętrzny mający między innymi sprawdzić, dlaczego telewizja nie próbowała wykupić licencji samodzielnie. Odważnego, który podejmie decyzję o powrocie do rozmów z Polsatem, trudno będzie w tej sytuacji znaleźć. Według Kmity na wznowienie rozmów i tak nie ma już żadnych szans.
Polsat wysyła do Austrii 70 osób. Wszystkie mecze będzie można oglądać również w Internecie