Barclays, Lloyds-TSB, HSBC, Investec, Zurich, Visa, AIG, AEGON, Nationwide, Northern Rock to były firmy zrośnięte ze sportem. Banki, ubezpieczyciele, giganci finansów dawali jako sponsorzy nie tylko pieniądze, ale i poczucie wielkości. Związali się ze znanymi klubami piłkarskimi, Formułą 1, golfem, wielkimi ligami zawodowymi baseballa, koszykówki, hokeja i futbolu amerykańskiego.
Kryzys bankowy w USA pokazał, że kolos może mieć gliniane nogi, a upadając może zniszczyć to, co sam wzniósł w sporcie. Złe sygnały dochodzą z wielu stron. Pierwszy z brzegu przykład: wielkie kluby ligi angielskiej mają długi rzędu 3 mld funtów (jedną trzecią tej sumy: Chelsea, Manchester Utd i Arsenal). Szef Football Association David Triesman twierdzi nawet, że wkrótce możemy oglądać bankructwo jednego z najsławniejszych. Którego? Nie wiadomo, ale tropy są. Na koszulkach Manchesteru United jest nazwa AIG – giganta w poważnych kłopotach. West Ham United stracił wsparcie firmy XL, trzeciego pod względem wielkości operatora turystycznego na Wyspach. Właścicielem klubu jest Bjorgolfur Gudmundsson, wyrzucony z posady szef wielkiego islandzkiego banku Lansbanki. Newcastle stracił bankowego sponsora w postaci Northern Rock. Amerykańscy właściciele Liverpoolu wstrzymali projekt budowy nowego stadionu, bo nie mogą dostać kredytu.
Władze NHL jeszcze marzą o ekspansji na Europę, ale kilka klubów stoi na granicy niewypłacalności, więc trudno przypuszczać, że Stary Kontynent chce tej franszyzy. Szef Formuły 1 Max Mosley mówi głośno, że wyścigi nie przetrwają bez znaczącej redukcji kosztów. 19 października wszyscy wielcy tego sportu spotkają się z przedstawicielami ekip (niedawno powstał związek: Formula One Teams' Association – FOTA) i będą radzić co robić, by zapobiec rosnącym problemom, które w dużej części powstały z powodu słabnącej kondycji ekonomicznej sponsorów.
Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Jacques Rogge był pierwszym, który poczuł obowiązek uspokojenia świata. – Dziś nie można mieć całkowitej pewności, ale uważam, że zimowe igrzyska w Vancouver (2010) i letnie w Londynie (2012) są bezpieczne – mówił.
Nawet ten skromny optymizm szefa MKOl nie jest w pełni uzasadniony. Prace nad wioską olimpijską w Londynie (koszt 1 mld funtów) rozpoczęły się, lecz deweloper Land Lease już ma kłopoty z zaciąganiem kredytów na ten cel, choć jednym z głównych sponsorów jest bank Lloyds-TSB. Szefowie komitetu organizacyjnego podali w środę, że w budżecie brakuje około 250 mln funtów – głównie na wioskę. Brytyjscy działacze mają wprawdzie budżet rezerwowy, ale jego wykorzystanie już uwzględniono w planach finansowania drożejącej coraz bardziej olimpiady.