Nie dotrzymał słowa. Pierwszej szansy nie wykorzystał w trzeciej walce z Ruizem. Później w kolejnych starciach o tytuł pokonali go jeszcze Chris Byrd i Sułtan Ibragimow. A w pojedynkach, w których stawką nie był pas, przegrał z Jamesem Toneyem i Larrym Donaldem. W sierpniu 2005 roku Komisja Sportowa stanu Nowy Jork odebrała mu licencję w obawie o jego zdrowie. Ale i tym razem Holyfield postawił na swoim. Przeszedł pomyślnie liczne testy medyczne i wrócił na ring w 2006 roku. Wygrał kolejne cztery walki i w październiku 2007 r. znów się bił o mistrzostwo WBO. Przegrał wprawdzie w Moskwie z leworęcznym Rosjaninem Ibragimowem wyraźnie na punkty, ale pokazał dobrą formę.
[wyimek]Był ulubieńcem Ameryki. Grał w filmach, wygrywał plebiscyty, niósł olimpijski ogień w Atlancie[/wyimek]
W lutym tego samego roku wziął udział w amerykańskiej edycji „Tańca z gwiazdami” i w parze z polską tancerką Edytą Śliwiński zajęli piąte miejsce. W sierpniu pokazał się w zawodowym wrestlingu, kasując przy tym niezłą sumkę.
Od dawna wiadomo, że czterokrotny mistrz świata wagi ciężkiej ma poważne problemy finansowe. Z 248 milionów dolarów, które zarobił w ringu, pozostało niewiele. W czerwcu tego roku jego pałac pod Atlantą został wystawiony na licytację za śmieszną sumę 10 milionów.
Holyfield płaci gigantyczne alimenty, prawie 5 mln dolarów rocznie, na 11 swoich dzieci: sześciu synów i pięć córek, wynik związków z pięcioma kobietami. Trzy z nich były jego żonami. Najmłodsze dziecko ma trzy lata, najstarsze 24.
A honoraria za kolejne walki są coraz niższe. Za pojedynek z Ibragimowem Amerykanin dostał milion dolarów, a sobotnie zderzenie w Hallenstadion w Zurychu z ogromnym Wałujewem wzbogaci jego chude już konto o „zaledwie” 600 tysięcy.
[srodtytul]Miś ze Wschodu[/srodtytul]
I co trzeba podkreślić, w walce z mierzącym 213 cm i ważącym prawie 150 kilogramów Nikołajem Wałujewem Amerykanin nie będzie faworytem. Rosjanin jest najwyższym i najcięższym mistrzem w historii. Gdy stanęli do ważenia, Holyfield był od niego niższy o głowę. Wałujew nigdy nie walczył amatorsko, a na zawodowym ringu pojawił się późno, w wieku 20 lat. I nic nie wskazywało na to, że zrobi taką karierę. Przypominał misia z cyrku, który co najwyżej może rozbawić publiczność.
Ciężki wieloletni trening pod okiem fachowców zrobił jednak swoje. 35-letni Rosjanin potrafi dziś uderzyć solidnym lewym prostym, umie skontrować prawym i zatrzymać rywala podbródkowym. Jest szybszy, niż sądzą ci, którzy go krytykują. W ubiegłym roku stracił wprawdzie tytuł w walce z niższym o głowę Rusłanem Czagajewem, ale odzyskał go, pokonując 30 sierpnia Johna Ruiza (kontuzjowany Czagajew nie mógł stanąć do rewanżu i został ogłoszony „mistrzem w zawieszeniu” – champion in recess).
Gdyby w listopadzie Andrzej Gołota pokonał w Chinach Raya Austina, to on byłby w Zurychu rywalem Wałujewa. A tak kolejną szansę postara się wykorzystać Holyfield. Jeśli wygra, co mało prawdopodobne, zostanie najstarszym w historii mistrzem wagi ciężkiej. I wreszcie będzie miał swój piąty tytuł.
[ramka][b]Sylwetka[/b]
Evander Holyfield urodził się 19 października 1962 roku w Atmore w stanie Alabama. Karierę zaczynał w boksie amatorskim – odniósł 169 zwycięstw (75 przez KO) i poniósł 11 porażek. Reprezentował USA na igrzyskach panamerykańskich (1983) w Wenezueli, gdzie zdobył srebrny medal, i podczas olimpiady w Los Angeles w 1984 roku (brązowy medal). Karierę zawodową zaczął w październiku tego samego roku w wadze półciężkiej. Szybko przeszedł do kategorii junior ciężkiej, a w 1990 roku został mistrzem świata trzech federacji w wadze ciężkiej. Stoczył trzy zacięte pojedynki z Riddickiem Bowe’em, ale jeszcze słynniejsze stały się jego starcia z Mike’em Tysonem. Do ubiegłego roku rewanżowa walka z Tysonem była rekordowa pod względem przychodów telewizji pay per view (1,94 mln). Od pewnego czasu ma kłopoty finansowe.
[/ramka]