Ale zaskoczenie świetną formą zespołu, który jeszcze miesiąc temu nawet nie widniał na liście startowej, nie powinno przesłonić nam groźby przeżycia nudnego sezonu. Kibice z radością przywitali nowy porządek, w którym najlepsze zespoły ostatnich lat walczą w środku stawki, a na czele jest ekipa, która przez ostatnie dwa lata – jeszcze jako Honda, z furą pieniędzy od japońskiego producenta samochodów – była obiektem drwin. Jenson Button i Rubens Barrichello zdobyli w Australii prawie tyle samo punktów, ile przez ostatnie dwa sezony. Z Rossem Brawnem u steru były zespół Hondy wypłynął na szerokie wody, lecz, niestety, pozostałe ekipy zostały w porcie. Samochód, nad którym pracowano przez ponad rok, jest wyraźnie szybszy od pozostałych konstrukcji. Przy różnicy szybkości rzędu sekundy na okrążeniu nawet wirtuoz kierownicy nic nie zdziała. Potwierdzają to wyniki inaugurującego sezon wyścigu. Gdyby nie interwencja samochodu bezpieczeństwa, rywale oglądaliby Buttona tylko na starcie i w czasie dublowania. Błąd Barrichello, który na starcie wcisnął niewłaściwy przycisk na kierownicy, umożliwił innym kierowcom zachowanie szans na zajęcie drugiej lokaty. Koniec końców wrócił stary (czyli nowy) porządek, z dwoma samochodami Brawn na pierwszych dwóch miejscach.

Button i Barrichello to najbardziej doświadczona para zawodników w stawce (razem mają na koncie aż 422 starty w Grand Prix, z czego aż 268 jest dziełem Brazylijczyka – to rekord F1), ale jeśli chodzi o listę ich sukcesów, to – delikatnie mówiąc – nie jest imponująca. Dziewięć zwycięstw Barrichello w sześciu sezonach spędzonych w Ferrari (w tym czasie lider ekipy Michael Schumacher wygrał 49 wyścigów i pięć razy został mistrzem świata) i jedno Buttona to mizerny dorobek i dowód, jak ważny w Formule 1 jest samochód. Obaj panowie “B” jeszcze rok temu świętowali każde wejście do czołowej piętnastki w kwalifikacjach, dziś zapowiadają kolejny nokaut konkurencji – już w Malezji.

Piękny sen Brawn GP może się jednak szybko skończyć – za dwa tygodnie Trybunał Apelacyjny zadecyduje o legalności jego samochodów. Gdyby Button i Barrichello nadal jeździli w ogonie, to pies z kulawą nogą nie zwróciłby uwagi na podejrzany projekt. Nowy zespół namieszał jednak zbyt mocno. Jeśli w Malezji będziemy świadkami powtórki wyniku z Melbourne, to nastawienie sędziów rozpatrujących protest w sprawie powiększonego dyfuzora może nie być przychylne dla Brawn GP.

Historia uczy, że Międzynarodowa Federacja Automobilowa potrafi się uciec do wielu sposobów, aby rządzony przez nią sport nie był nudny. Dowodów ostatnio przybyło.