Najpierw miał być Bernard Hopkins, ale to już przeszłość. Później padło nazwisko Glena Johnsona, człowieka, który znokautował samego Roya Jonesa juniora, ale jego walką z Adamkiem nie były zainteresowane telewizje HBO i Showtime.
Rozmawiano też z Evanderem Holyfieldem, ale ten uparł się, że pokona Nikołaja Wałujewa i po raz piąty zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej. Problem w tym, że ci, którzy kierują karierą Wałujewa, mają inne plany.
Ostatnio w kontekście pojedynku z Adamkiem padło nazwisko nowego mistrza organizacji WBO w kategorii junior ciężkiej, Olawale Afolabiego, ale jego nie znają ani w Londynie, gdzie się urodził, ani w Kalifornii, gdzie mieszka.
W tym przypadku pytanie: kto zapłaci za jego walkę z Adamkiem?, jest jak najbardziej zasadne. Ziggy Rozalski, współpromotor Adamka, twierdzi, że rozstrzygnięcia zapadną po świętach, w przyszłym tygodniu. Hala Prudential Center w Newark zarezerwowana jest na 11 lipca. W grę wchodzi też inny termin – 13 czerwca, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to Adamek będzie walczył nie w sobotę tylko w piątek, tak jak z Johnathonem Banksem.
Trzeba tylko poszukać jakiejś mniejszej stacji, która nieźle zapłaci za widowisko z udziałem Polaka. HBO byłaby zainteresowana, gdyby Adamek miał walczyć z kimś nie mniej znanym niż Hopkins. Być może dojdzie do skutku pojedynek z Royem Jonesem juniorem. Negocjacje trwają, sprawa jest delikatna, więc nikt nie chce o tym głośno mówić.