Barcelona może cieszyć się z tytułu w niedzielę na Majorce. Wystarczy jej remis, chyba że dzień wcześniej Real nie zdobędzie punktów z Villarrealem, który w ubiegłym tygodniu zepsuł święto na Camp Nou. Niektórzy już otwierali szampany, ale do pełni szczęścia zabrakło kilku sekund. Klub spod Walencji, choć stracił kontuzjowanych Santiago Cazorlę i Marcosa Sennę, nie składa broni i wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie nadal będzie występował na europejskiej scenie.
Najbliższy mecz może być nawet łatwiejszy, bo Real żyje już wyborami nowego prezesa, które odbędą się 14 czerwca. W Madrycie rozpoczęła się kampania nie mniejsza od tej do europarlamentu. Najpoważniejszym kandydatem jest Florentino Perez. Wraz z jego przyjściem mogą powrócić czasy Galacticos. Porozumienie z Cristiano Ronaldo podobno już jest, informował o nim we wtorek dziennik „El Pais”. Perez chce sprowadzić także inne gwiazdy, m.in. Kakę i Davida Villę. – Musimy rywalizować z Chelsea, Manchesterem United, Barceloną, chcemy znów stać się wiodącą siłą w Europie – zapowiada Perez, który przyznał ostatnio, że popełnił błąd, rezygnując w 2006 roku ze stanowiska prezesa. W przypadku jego zwycięstwa w wyborach na Santiago Bernabeu trafiliby również Zinedine Zidane i Jorge Valdano, były dyrektor klubu. Pełniliby funkcje doradców. – To dwaj ważni ludzie dla Realu, odpowiadający wizerunkowi klubu – mówi Perez.
Valencia rozbiła już Real, teraz sprawdzi Atletico. Mecz powinien dać odpowiedź na pytanie, kto – obok Barcelony, Realu i Sevilli – zagra w Lidze Mistrzów. Oba kluby dzieli tylko punkt. Valencia zagra bez zawieszonych za kartki Carlosa Marcheny i Davida Silvy. Atletico tydzień temu udowodniło, że potrafi wyjść z największych opresji. Mimo że przegrywało z Espanyolem 0:2 i przez godzinę musiało sobie radzić bez ukaranego czerwoną kartką Luisa Perey, zdobyło 3 punkty. Zwycięstwo zawdzięcza dwóm bramkom Diego Forlana. Urugwajczyk ma ich już 27, o jedną mniej od Samuela Eto’o. Media spekulują, że latem może się przenieść do Liverpoolu. Wiosenne porządki w Atletico trwają. Władze klubu na razie pozbyły się niezdyscyplinowanych zawodników. W ubiegłym miesiącu spotkało to portugalskiego pomocnika Maniche’a, kilka dni temu rozwiązano kontrakt z greckim obrońcą Giorgiosem Seitaridisem.
[srodtytul]Czterech do tytułu [/srodtytul]
Hasło „niemiecka solidność" nabrało nowego znaczenia. Bundesliga zadbała w tym roku o emocje do samego końca. Szanse na mistrzostwo mają nadal cztery drużyny. Największe Bayern i Wolfsburg, ale Hertha i Stuttgart na pewno zachowają czujność do ostatniej kolejki.
Bayern broni tytułu. Odejście Jürgena Klinsmanna dobrze wpłynęło na piłkarzy, awansowali na drugą pozycję. W sobotę zmierzą się z Hoffenheim, z którym jesienią wygrali dopiero po golu Luki Toniego w doliczonym czasie.