Są najlepszą wioślarską osadą ostatnich lat. W Pekinie zdobyli Wielkiego Szlema tego sportu: do trzech z rzędu tytułów mistrzów świata dołożyli olimpijskie złoto. Niedawno podczas MŚ w Poznaniu wywalczyli kolejny tytuł.
W mistrzowskich imprezach czwórka podwójna Adam Korol, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński, Konrad Wasielewski jest niepokonana od 2005 roku, gdy pierwszy raz wystartowała w tym składzie. Ale już wiadomo, że złota seria zostanie przerwana w 2010 roku. Mistrzowie olimpijscy zdecydowali razem z trenerem Aleksandrem Wojciechowskim, że nie polecą na MŚ do Nowej Zelandii.
Zaplanowano je w nietypowym terminie, od 31 października do 7 listopada. W listopadzie wioślarze z Europy mają już wolne. To okres odpoczynku i załatwiania spraw, na które wiosłowanie nie zostawia czasu w sezonie. W przypadku polskiej czwórki m.in. odrabiania zaległości na uczelni czy spotkań takich jak wczorajsze w Warszawie, podczas którego promowali razem ze sponsorującym ich PGNiG bezpieczeństwo na wodzie.
Start na antypodach wymagałby eksperymentu: zmiany cyklu przygotowań, który dał już pięć złotych medali. Dlatego wolą zrezygnować z szóstego złota i nie burzyć rytmu, którym płyną do igrzysk w Londynie w 2012. Wystartują natomiast w mistrzostwach Europy, które pierwszy raz zostaną rozegrane przed MŚ.
– Nie było łatwo podjąć taką decyzję. Po sukcesie w Pekinie to marzenia o wyjeździe do Nowej Zelandii dawały nam napęd do treningów. Ale uznaliśmy, że mądrzej będzie zrezygnować. Ryzyko zepsucia tego, co dotąd się sprawdzało, jest zbyt duże, mogłoby nam zabraknąć czasu na regenerację – mówi “Rz” Adam Korol. Kolejne mistrzostwa, w 2011 roku, będą rozgrywane w Słowenii, w normalnym terminie. I będą dużo ważniejsze niż te w Nowej Zelandii, bo stawką będzie też kwalifikacja olimpijska.