Kiedy mewy podążają za kutrem rybackim, to tylko dlatego, że liczą, że wysypie sardynki do morza – powiedział Eric Cantona na konferencji prasowej po meczu jego Manchesteru z Crystal Palace 25 stycznia 1995 roku. Nikt nie zrozumiał, o co mu chodzi, podobnie jak nikt nie zrozumiał jego zachowania sprzed kilkudziesięciu minut.
Piłkarz Manchesteru nie wytrzymał obelg rzucanych z trybun i kiedy usłyszał, jak któryś z kibiców obraża jego matkę, przeskoczył przez bandy reklamowe i zaatakował go ciosem w stylu kung-fu. Poprawił kilkoma uderzeniami pięścią w głowę. Angielska federacja nazwała to wydarzenie „hańbiącym brytyjski futbol” i skazała piłkarza na 120 godzin prac społecznych i dziewięć miesięcy zakazu gry w piłkę.
Cantona przeszedł do historii, bo zaatakował kibica, który siedział na swoim miejscu. Fani, którzy wbiegają na boisko, dużo ryzykują. Bellamy tłumaczył, że uderzył kibica Manchesteru, bo ten biegł do Carlosa Teveza, by wymierzyć sprawiedliwość za to, że odszedł z United do City.
Ian Wright, legenda Arsenalu Londyn, zapłacił 15 tysięcy funtów za oplucie kibica, który wbiegł na boisko tylko po to, by jego opluć. W marcu 2007 roku po meczu Tottenhamu z Chelsea na Franka Lamparda rzuciło się dwóch mężczyzn, którzy zbiegli z trybun. Kapitan gości najpierw przed nimi uciekał, unikał ciosów, aż w końcu, gdy interweniowała już ochrona, przeszedł do kontrataku. Pomogli mu niemal wszyscy piłkarze Chelsea, jednak nagranie wideo z tym, jak wyzywają, a nawet kopią leżących na boisku napastników, nie zrobiło wrażenia na władzach Premiership.
Kilku piłkarzy musiało zapłacić grzywny za rzucanie monet i zapalniczek w stronę trybun, na nic zdawało się tłumaczenie, że wcześniej to kibice rzucali tymi przedmiotami w stronę boiska. Pod koniec ubiegłego roku karę za odrzucenie monety dostał Didier Drogba, a w 2002 roku Jamie Carragher z Liverpoolu za taki sam gest został wyrzucony z boiska.