Reklama
Rozwiń

Piłkarze biją kibiców. Kibice – piłkarzy

Craig Bellamy tydzień temu uderzył w twarz kibica Manchesteru United, który wbiegł na boisko podczas derbów z drużyną City. Karę dostał tylko kibic, piłkarzem miała się zająć policja, ale nikt nie złożył doniesienia. To nie pierwszy raz, kiedy piłkarze biją kibiców.

Publikacja: 27.09.2009 01:01

Craig Bellamy

Craig Bellamy

Foto: AFP

Kiedy mewy podążają za kutrem rybackim, to tylko dlatego, że liczą, że wysypie sardynki do morza – powiedział Eric Cantona na konferencji prasowej po meczu jego Manchesteru z Crystal Palace 25 stycznia 1995 roku. Nikt nie zrozumiał, o co mu chodzi, podobnie jak nikt nie zrozumiał jego zachowania sprzed kilkudziesięciu minut.

Piłkarz Manchesteru nie wytrzymał obelg rzucanych z trybun i kiedy usłyszał, jak któryś z kibiców obraża jego matkę, przeskoczył przez bandy reklamowe i zaatakował go ciosem w stylu kung-fu. Poprawił kilkoma uderzeniami pięścią w głowę. Angielska federacja nazwała to wydarzenie „hańbiącym brytyjski futbol” i skazała piłkarza na 120 godzin prac społecznych i dziewięć miesięcy zakazu gry w piłkę.

Cantona przeszedł do historii, bo zaatakował kibica, który siedział na swoim miejscu. Fani, którzy wbiegają na boisko, dużo ryzykują. Bellamy tłumaczył, że uderzył kibica Manchesteru, bo ten biegł do Carlosa Teveza, by wymierzyć sprawiedliwość za to, że odszedł z United do City.

Ian Wright, legenda Arsenalu Londyn, zapłacił 15 tysięcy funtów za oplucie kibica, który wbiegł na boisko tylko po to, by jego opluć. W marcu 2007 roku po meczu Tottenhamu z Chelsea na Franka Lamparda rzuciło się dwóch mężczyzn, którzy zbiegli z trybun. Kapitan gości najpierw przed nimi uciekał, unikał ciosów, aż w końcu, gdy interweniowała już ochrona, przeszedł do kontrataku. Pomogli mu niemal wszyscy piłkarze Chelsea, jednak nagranie wideo z tym, jak wyzywają, a nawet kopią leżących na boisku napastników, nie zrobiło wrażenia na władzach Premiership.

Kilku piłkarzy musiało zapłacić grzywny za rzucanie monet i zapalniczek w stronę trybun, na nic zdawało się tłumaczenie, że wcześniej to kibice rzucali tymi przedmiotami w stronę boiska. Pod koniec ubiegłego roku karę za odrzucenie monety dostał Didier Drogba, a w 2002 roku Jamie Carragher z Liverpoolu za taki sam gest został wyrzucony z boiska.

Według nowych przepisów sędziowie muszą reagować na wszystkie prowokujące gesty piłkarzy w stronę trybun, dlatego w ostatniej ligowej kolejce czerwoną kartkę zobaczył Piotr Piechniak z Odry Wodzisław, który we Wronkach pukał się w głowę, patrząc w stronę kibiców Lecha. Artur Boruc musiał zapłacić grzywnę za pokazywanie środkowego palca fanom Glasgow Rangers podczas meczu z Celtikiem. Na trzy spotkania szwajcarska federacja zawiesiła sędziego Massimo Busaccę, który podczas meczu pucharowego między trzecioligowym FC Baden i Young Boys Berno pokazał kibicom wyprostowany środkowy palec. – Zostałem sprowokowany przez fanów, którzy ubliżali mi przez całe spotkanie – powiedział.

Do historii piłki nożnej przeszedł także słynny trener Brian Clough, który według raportu policyjnego uderzył „przynajmniej cztery osoby”, po tym jak kilkuset kibiców wbiegło na boisko, by cieszyć się ze zwycięstwa jego Nottingham Forrest 5:2 z Queens Park Rangers. Trenerowi oczywiście nie udało się zatrzymać fanów, ale nie doszło do bijatyki, bo wszyscy zajęci byli fetowaniem sukcesu.

Największa awantura z udziałem zawodników i kibiców wydarzyła się w 2004 na meczu NBA pomiędzy Indiana Pacers a Detroit Pistons. Ron Artest rzucił się na fana, który trafił go kubkiem z piwem. Z pomocą ruszyli mu wszyscy koledzy z drużyny. Bitwa trwała kilkanaście minut, dziewięciu koszykarzy zostało zawieszonych, z których Artest aż na 86 meczów. Na samych zamrożonych wypłatach gracze stracili ponad milion dolarów.

W Polsce o starciach kibiców ze sportowcami nie mówi się głośno. Do „spotkań mobilizacyjnych”, kiedy fani przychodzą na trening i próbują pobić piłkarzy, dochodzi dużo częściej, niż informują media. Tylko raz sprawa skończyła się w sądzie. Po meczu w Stalowej Woli, przegranym przez Legię Warszawa 0:1, bramkarza Macieja Szczęsnego zaatakowała grupa miejscowych kibiców.

– Szedłem w stronę szatni, ktoś uderzył mnie od tyłu w głowę i upadłem na kolana. Zdążyłem się odwrócić, chwycić przeciwnika za pasek i uderzyć go głową w twarz. Usłyszałem tylko „O Jezu, zabił”. Nagle tłum się rozstąpił i nikt nie chciał mnie już bić. W szatni pojawił się prezes Stali i zaczął przepraszać i prosić, żebym nie wnosił skargi, powiedział, że bandycie, który mnie napadł, nic się nie stało. Zgodziłem się. Policja zatrzymała nasz autokar na rogatkach miasta, w pierwszej instancji dostałem pół roku w zawieszeniu na dwa lata, po odwołaniu zostałem uniewinniony – wspomina piłkarz.

Kiedy mewy podążają za kutrem rybackim, to tylko dlatego, że liczą, że wysypie sardynki do morza – powiedział Eric Cantona na konferencji prasowej po meczu jego Manchesteru z Crystal Palace 25 stycznia 1995 roku. Nikt nie zrozumiał, o co mu chodzi, podobnie jak nikt nie zrozumiał jego zachowania sprzed kilkudziesięciu minut.

Piłkarz Manchesteru nie wytrzymał obelg rzucanych z trybun i kiedy usłyszał, jak któryś z kibiców obraża jego matkę, przeskoczył przez bandy reklamowe i zaatakował go ciosem w stylu kung-fu. Poprawił kilkoma uderzeniami pięścią w głowę. Angielska federacja nazwała to wydarzenie „hańbiącym brytyjski futbol” i skazała piłkarza na 120 godzin prac społecznych i dziewięć miesięcy zakazu gry w piłkę.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku