Londyn będzie w ten weekend centrum europejskiego futbolu. W niedzielne popołudnie na Stamford Bridge starcie drużyn mocno poobijanych: Chelsea i Liverpoolu. Pierwsi po sensacyjnej porażce z Wigan wprawdzie podnieśli się z kolan w Nikozji, ale skromne zwycięstwo nad APOELEM (1:0) nikomu humorów nie poprawiło. Drudzy również mają złe wspomnienia z Ligą Mistrzów. We wtorek przegrali z Fiorentiną (0:2). – Podrażnieni rywale będą się chcieli zrehabilitować – nie ma wątpliwości Petr Cech. – Moi koledzy muszą być czujni – dodaje bramkarz Chelsea, który w niedzielę nie wystąpi, bo w spotkaniu z Wigan dostał czerwoną kartkę. Do składu wracają za to Didier Drogba i Michael Ballack.
W ubiegłym sezonie Liverpool dwa razy pokonał Chelsea, nie pozwalając rywalom przedłużyć znakomitej serii 86 meczów bez porażki przed własną publicznością. Carlo Ancelotti ma prostą receptę na sukces. – Najlepszą drogą do zwycięstwa jest dobra gra. Liverpool świetnie radzi sobie w obronie, trzeba uważać na ataki Fernando Torresa i Stevena Gerrarda, musimy po prostu grać mądrze, przewidywać, co zrobią przeciwnicy – opowiada Ancelotti, który z Liverpoolem dwukrotnie spotykał się w finale Ligi Mistrzów. W 2005 roku jego Milan przegrał w Stambule po rzutach karnych, a dwa lata później zrewanżował się w Atenach (2:1). W piątek na treningu Chelsea pojawił się właściciel klubu Roman Abramowicz. – Nie pytałem go, czy jest zmartwiony formą piłkarzy. Nie było takiej potrzeby – mówi Ancelotti.
Rafael Benitez liczy na Javiera Mascherano. – Wierzę, że zobaczycie inny Liverpool niż we Florencji. Brakowało nam Javiera, to kluczowy zawodnik w mojej drużynie. Wykonuje świetną pracę w środku boiska – chwali argentyńskiego pomocnika Benitez. O bramki ma zadbać Torres, który w meczu z Hull trafił do siatki trzy razy. Hiszpan oświadczył, że zamierza grać w Liverpoolu jeszcze wiele lat, być może nawet do końca kariery. – Pamiętam, jak przywitali mnie kibice, gdy tu przychodziłem. To było niesamowite. Nie sądzę, bym mógł występować w innym angielskim klubie – stwierdził napastnik.
W niedzielę wieczorem być może poznamy odpowiedź na pytanie, czy Sevilla będzie w stanie dotrzymać kroku Realowi i Barcelonie. Zespół Manolo Jimeneza do liderów traci trzy punkty, przegrał tylko raz: na inaugurację z Valencią. Później nie doznał porażki w Primera Division ani w Lidze Mistrzów. W Sewilli uważnie nasłuchują informacji o stanie zdrowia Cristiano Ronaldo. Portugalczyk skręcił nogę w kostce, ale bardzo możliwe, że w niedzielę wybiegnie jednak na boisko. Aklimatyzacja Ronaldo w nowym klubie przebiega lepiej, niż się spodziewano. Najdroższy piłkarz świata bardzo szybko spłaca kredyt zaufania: w siedmiu meczach strzelił dziewięć goli.
Inter zmierzy się w sobotę z piątym w tabeli Udinese. Oczy kibiców będą zwrócone na najskuteczniejszych strzelców Serie A: lidera klasyfikacji Antonio Di Natale (Udinese, osiem bramek) i wicelidera Diego Milito (Inter, pięć goli). Mistrzowie Włoch nie zgadzają się z krytyką, jaka spadła na nich po niedawnych niepowodzeniach. – Siedem meczów bez zwycięstwa w pucharach? Sposób, w jaki się o tym mówi, sprawia wrażenie, że nie wygraliśmy co najmniej 70 ostatnich spotkań – mówi w swoim stylu Jose Mourinho, który ma jeszcze jeden problem do rozwiązania. Nazywa się on Patrick Vieira i chce grać więcej niż dotychczas. – Moja sytuacja sportowa jest coraz trudniejsza. Rzadko dostaję szansę w klubie i dlatego nie zostałem powołany do kadry. Jeśli nic się nie zmieni, odejdę już w czasie przerwy zimowej. Decyzję podejmę w grudniu – zapowiada w rozmowie z dziennikiem „L’Equipe” sfrustrowany Vieira, a Mourinho odpowiada: - Każdy chce grać więcej. Vieira przebywał na boisku 283 minuty, dłużej niż Sulley Muntari, Esteban Cambiasso czy Wesley Sneijder.